Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

Okolice Elbląga

Dystans całkowity:11342.78 km (w terenie 170.00 km; 1.50%)
Czas w ruchu:425:48
Średnia prędkość:20.73 km/h
Maksymalna prędkość:142.30 km/h
Suma podjazdów:174 m
Liczba aktywności:183
Średnio na aktywność:61.98 km i 3h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
47.00 km 0.00 km teren
02:30 h 18.80 km/h:
Maks. pr.:34.60 km/h
Temperatura:3.0

Poradnik amatorszczaka - cd. Prawidłowa waga zawodnika.

Środa, 3 kwietnia 2013 · dodano: 03.04.2013 | Komentarze 8

Wyjadacze drodzy!
Na dzisiejszej lekcji opowiem Wam krótko o tym, jak odpowiednio podejść z poziomu rowerowego leszcza do zagadnienia, które wymiatacze zwą "zbijaniem wagi". Żaden szanujący się maniak rowerowy nie będzie wyglądał, jak kulturysta. Zasadniczo użytkownicy rowerów dzielą się na dwie grupy: zachudzone bidulki wożące się na EPO i transfuzjach, jedzące różne kiełki, spiruliny i inne płatki oraz kaszki na wodzie (FTU!) oraz MY, Rasowi Wyjadacze Podwórkowi, mistrzowie dziurawej rajstopy i okolicy - pochłaniający kiełbasy, ulubione pączki i napoje, czasem dosłownie energetyzujące :) Tu właśnie chcę Wam zaproponować mój osobisty, niezawodny i sprawdzony sposób na odpowiednie utrzymywanie wagi.
Do wykonania tej czynności potrzebne są:
1. Twarde, równe podłoże.
2. Dywanik.
3. Waga naciskowa (tak tak, waga jest niezbędna, niestety... - ale tylko ta płaska z wyświetlaczem, a nie ze wskaźnikiem wychyłowym).

Są dwie opcje. Opcja nr 1 wygląda następująco:
Kładziemy dywanik na równej, twardej nawierzchni. Stawiamy na nim wagę. Włazimy i jaramy się efektami (dla lepszego samopoczucia można ważyć się co godzinę).

Opcja nr 2 różni się kolejnością ustawienia - a mianowicie na podłodze leży dywanik, na nim kładziemy się tyłem my, unosimy kończyny dolne (można jedną) pionowo do góry i na stopę kładziemy wagę. Mniej więcej ważenie w opcji nr 2 powinno wyglądać tak:

Po prawidłowym przeprowadzeniu odczytu z wyświetlacza cyfrowego cmokamy z zachwytu, możemy w dobrym nastroju wracać do kuchni i bez wyrzutów sumienia spałaszować soczystą, pieczoną golonkę z odpowiednimi dodatkami. Piwo jest tak oczywiste w tej konsumpcji, że nawet nie będę się rozpisywał nad znanymi, cudownymi właściwościami tego napoju.

Metody ważenia można sprawdzić osobiście - gwarantuję że to działa lepiej, niż znane opaski starego dochtora, kadzidełka i wahadełka!

Jeśli chcecie zostać pr0 - zapraszam do moich darmowych porad zamieszczonych w marcu. Tylko do końca kwietnia! ;)

Rowerowo: na trzy sobie polatałem. Rano fakturki, potem towarzyska pyskówka z Dareckim z ulicy Sezamkowej, z przejazdem w pogodnym tempie przez Kępę Rybacką, a tuż po południu szybki śmig po moje tablety. No co, trzeba coś w końcu brać!

Muzycznie: Tilt i "Jeszcze będzie przepięknie". Trochę by można ten utwór dopasować do pogody... Zapraszam! :)
Kategoria Okolice Elbląga


Dane wyjazdu:
59.22 km 0.00 km teren
02:24 h 24.68 km/h:
Maks. pr.:51.20 km/h
Temperatura:2.0

Jak robić wyniki na rowerze. Podręcznik dla leszczyków.

Środa, 27 marca 2013 · dodano: 27.03.2013 | Komentarze 17

Dzień dobry się z Państwem!
Wszystko już chyba zostało powiedziane i napisane o tym, jak się robi tzw. "wyniki". Napisano i wypowiedziano wiele słów o dietach, treningach, wagach rowerów i innych technicznych szczegółach, które tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia. Że co? Że niby mają?! A to udowodnię, że myli się każdy, kto tak twierdzi! :)
Na jednym biegunie rowerowego świata są wycieniowani ortodoksi, ważący swoje rowery i buty, liczący waty, kadencje (pozdrawiam zaangażowanych w politykę!) i kalorie, traktujący rower śmiertelnie poważnie i broniący swoich racji niczym starsze Panie pewnego umęczonego biedą osobnika z miasta pierników (bardzo pozdrawiam przy okazji tamtejszą Rodzinę, wyprzedzając pytania w komentarzach: wspomniany Pan to nie jest mój tata :)
Na drugim biegunie znajduje się stado amatorszczaków, którzy rower myją (czasem!), smarują tam gdzie tego wymaga okoliczność i jeżdżą. Smarują też czasem gardła, tłustymi kiełbasami, polewami pączkowymi, popijając równiez owe zacne posiłki płynami energetycznymi. Z nieukrywaną frajdą i na luzie.
Jedni i drudzy jeżdżą, i wszędzie zdarzają się osobniki robiące tzw. "wyniki". Pierwsza grupa obroni się sama, a co z tymi z drugiej ekipy? Jak oni to robią?
Już spieszę z wyjaśnieniem każdemu amatorszczakowi, jak to się robi. A mianowicie:

Wystarczy zamontować sobie na kole dwa albo trzy magnesiki! :D

Rowerowo: postanowiłem obejrzeć sobie zimową (jeszcze) scenerię okolic Zielonki Pasłęckiej. Swego czasu bywali tam Panowie, którzy nieźle kopią - ale to nie była nasza tzw. reprezentacja narodowa gały haratanej. Tam bywali twardsi gościowie.
Podsuwam Wam zdjęcie tej okolicy, gotowy na lincz za okazanie okolicy z dnia 9 września 2012 roku. Dzisiejszego fotogramu nijak wstawić nie mogę, albowiem jakaś potwora zeżarła mi kabel od fotoaparatu, wynikiem czego zdjątko mieszka sobie szczęśliwie na karcie pamięci. Zaserwuję, jak jakimś cudem zrzucę do kompa, a tymczasem przedstawiam ową okolicę przyłapaną letnią porą:

Do miejsca ze zdjęcia deptałem pod wiatr, z ozorem jak pies gończy - co zaowocowało średnią na poziomie 20,1km/h na połowie wykazanego przeze mnie dystansu. W drodze powrotnej miałem już założony na koło drugi magnesik, więc i wyniki od razu się poprawiły, a nawet prędkość maksymalna, która wywołała u mnie łzy. Nie jestem tylko pewny, czy były to łzy wzruszenia...

Muzycznie: Ponieważ można powiedzieć, że dzisiaj popłynąłem z tym wpisem - no to piosenka powinna być odpowiednia. Zapraszam do posłuchania. Mark Knopfler & James Taylor - Sailing to Philadelphia


Dane wyjazdu:
26.53 km 0.00 km teren
01:06 h 24.12 km/h:
Maks. pr.:43.30 km/h
Temperatura:1.0

Rozmowa z Człowiekiem. Edycja poranna.

Wtorek, 26 marca 2013 · dodano: 26.03.2013 | Komentarze 2

Mam pewnego Znajomego. Znajomy mieszka sobie teraz Gdzieś Daleko. Drzewiej zdarzało się nam męczyć nasze rowerki tu i ówdzie, więc ciągły kontakt jest - zwyczajnie wypada trzymać sztamę z normalniakami. Czasem korzystając z dobrodziejstw techniki i unijnych dotacji rozmawiamy sobie "po kabelku". Takim sposobem pogadaliśmy sobie dzisiaj o bajkstatsowych trollach i dżygitach, którzy moim amatorskim zdaniem są dobrym obiektem badawczym dla socjologów. Okazało się, że wała takiego o! się znam, bo bliżej takim przypadkom do socjopatów i psychiatrów. Kolega wie, co mówi - w końcu kiedyś pomagał potrzebującym...
Jak tu wokoło jest kolorowo, w naszej kabelkowej rzeczywistości :)

Na pewnym blogu na BS odbyła się odwieczna dyskusja o tym, co było pierwsze: jajko czy kura. Wygrzebałem coś dla Was, żeby w końcu rozwiązać ten problem.

Odwieczny dylemat: "Co było pierwsze, jajko czy kura?" rozwiał rolnik spod Grójca, Władysław Zięba. Doskonale bowiem pamięta, że jajka pojawiły się u niego dużo wcześniej, niż kury.


Rowerowo: Mieszane uczucia miałem dzisiaj w czasie jazdy, bo słoneczko grzało jak trzech żuli za sklepem, a wiaterek chłodził, niekoniecznie miło. Skok w okolice Komorowa Żuławskiego i marność w mieście. W zaprzyjaźnionym sklepie prawie ucałowałem swoje nowe obręcze, a czekam jeszcze na wielkanocne piasty na maszynówkach tuż po świętach. Jeszcze kilka nowych rzeczy kupię mojej Białej. Biała będzie zadowolona. Muszę o nią dbać, prawda? Nigdy mi przecież nie odmawia, więc jestem jej coś winien... ;-)
Nie mam dzisiaj zdjęcia licznika, bo to ten sam co wczoraj, ale na jutro skołuję fotę jakiejś korby. Może być? :) Będe miał pretekst do późniejszej wymiany (że niby mi odbija w czasie jazdy czy coś takiego). Każdy pretekst jest dobry do czegokolwiek.
A tymczasem dobranoc Państwu, kłaniam się z szacunem!

Muzycznie: Piesnyćka o podróżowaniu. Red Hot Chili Peppers - Road Trippin'
Kategoria Okolice Elbląga


Dane wyjazdu:
85.42 km 0.00 km teren
03:52 h 22.09 km/h:
Maks. pr.:35.20 km/h
Temperatura:2.0

Dostac po ryju - rzecz bezcenna.

Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 8

Strasznie dzisiaj było. Najsampierw zjechało się stado baranów, które - zamiast siedzieć w domu i deptać pilota - poodstawiały się w lycry, stanteksy, jakieś styropianowe kaski pozakładały i SRU! do Stegny jechać się zachciało, bo tam ludzie na golasa mają chodzić po plaży. Zboczeńce jakieś...
A na miejscu w Stegnie: nagie ciała, gorące kobiety, wino, śpiew - no orgia jakaś. Dla Pań też coś się znalazło, bo torsy i sztywne z zimna kiełbasy występowały również w niemałych ilościach - za to w różnych rozmiarach. Nie mogłem na to patrzeć, zawróciłem do domu... Ja mam takie słabe serce... :)

Morsy się kąpały!

Otworzę dzisiaj dobre wino wspominając to, co tam się "zadziało" dzisiaj i lata wstecz :)

Rowerowo: Najbiedniejsza od trzech lat - statystycznie - wycieczka do Stegny, "rozpoczynająca sezon rowerowy. Wg "naszejszych" statystyków było nas na starcie 37 par butów. Dość biednie, biorąc pod uwagę frekwencję rok i dwa lata temu. No ale pogoda też była w tamtych latach inna - a i tak udało mi sie opalic pyszczycho, o czym uprzejmie doniosłem w tytule :)
Jakoś nie słyszę ostatnio ekologów drących się o globalnym ociepleniu. Dziwne...

Muzycznie: Lubię skubańca niezmiennie od lat. Nagrał kilka porządnych kawałków. Robert Gawliński, dzisiaj z Wilkami. "O sobie samym".


Dane wyjazdu:
46.58 km 0.00 km teren
02:02 h 22.91 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:-5.0

Popołudniowy Pasłęk

Sobota, 23 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 0

Przemyśleń dzisiaj nie mam. Jest sobota w końcu! ;)

Rowerowo: Po 15:00 udało mi się w końcu wyskoczyć na małe co nieco. Śmig do Pasłęka, nawrót tamże na rondzie i powrót. Po drodze najechał na mnie Mirek, który miał identyczny pomysł na sobotnią popołudniową przejażdżkę. W mieście chwila rozmowy z Marianem, który właśnie wrócił ze swojej tradycyjnej wycieczki do Jonkowa. Zimno, że ja pierdziu! Zmarzłem nieziemsko w uda.

Muzycznie: Madonna - FROZEN. Bo zimno. Chociaż... piosenka o gorącym uczuciu.
Kategoria Okolice Elbląga


Dane wyjazdu:
47.00 km 0.00 km teren
01:42 h 27.65 km/h:
Maks. pr.:42.30 km/h
Temperatura:-1.0

Wiosna idzie, głupole kiełkują :)

Środa, 13 marca 2013 · dodano: 13.03.2013 | Komentarze 2

Nie tak do końca z tą wiosną, bo nawet w Elblągu śnieg leży, co można uznać za pewien ewenement. Nie zważam na to. Kładąc się spać z pełną premedytacją podnoszę w pokoju grube rolety, żeby poranne słoneczko mogło obudzić mój kaprawy ryj, bezczelnie świecąc prosto w ślipia. Takim oto sposobem mam z głowy problem budzika, ładując baterie jeszcze przed rozgrzebaniem się z pieleszy. To jest bardzo miłe - nawet poranna kawa pita stojąc przed oknem, z kubkiem stawianym na parapecie, smakuje jakoś tak inaczej. Takem dzisiaj dzień napoczął, przy okazji dzwoniąc o poranku do Mamy...
Tu odskoczyć muszę od tematu zasadniczego, bo sąsiad mnie dojrzał. Ja stałem bezczelnie w oknie, mrucząc nieomal jak kot z powodu porannego słońca, a on, zażywając spaceru ze swym pupilem na czterech łapach, dojrzał moje cielsko z rejonu zewnętrznego (codzienna ceremonia, oglądanie balkonów i okien, kiedy pies leje przed blokiem).
To mój "ulubiony" sąsiad - jedyny z okolicy, któremu się łaskawie nie kłaniam (kiedyś, nieświadomy swojej głupoty, zwróciłem mu uwagę, aby zaprzestał szczania dużym psem w okolicach piaskownicy, w której zabawia się od czasu do czasu mój Potomny, wraz z grupką zbójowatych rówieśników. Dowiedziałem się, że jestem wieśniak i szukam guza, po czym tego samego dnia podiwanili mi wieczorową pora blachy z samochodu...). Zatem łaskawie zignorowałem sąsiada, nie psując sobie miłego poranka - jednak mój widok w oknie, z telefonem przy uchu, nie był chyba tym, czego owy straszy pan ze srebrem na głowie się spodziewał. Chłopisko podniósł swoje zwapniałe ramię do góry i zwyczajnie, bez pierdolenia się, pokazał mi faka. Nie wiem, o co chodziło - ale zwyczajnie mnie facet rozbawił :) Może myślał, że jako społecznik i menda, dzwonię po milicję?

Wieczorem purpuraci wybrali nowego, ale raczej starego, Papieża - chemika. Chodzą pogłoski, że Lionel Andrés Messi Cuccittini (Leo Messi) zostanie świętym za życia, a Argentyna ma już w kieszeni mistrzostwo świata w najbliższym mundialu, za wstawiennictwem u Szefa Wszystkich Szefów. Chciałbym liczyć na naszych piłkarzy, ale Jaro ma za słabe wtyki przez ojca Tadeusza ;)

Rowerowo: jak w banku, na ratki. Dwie, dokładniej. Trochę miasta o poranku w pierwszej turze, a tuż przed obiadem Kępa Rybacka. Dla zroweryzowanych Elblążan to - poza Bażantarnią - niemal tak kultowe miejsce, jak Watykan dla pielgrzymów ;)

Muzycznie: Big Cyc z kawałkiem "Sąsiedzi" dzisiaj gości. Pozdrawiam wszystkich z "elektryka" w Giżycku i tych, którzy pamiętają tamtejszy sklep "Alf" :)
Kategoria Okolice Elbląga


Dane wyjazdu:
37.30 km 0.00 km teren
01:33 h 24.06 km/h:
Maks. pr.:34.40 km/h
Temperatura:-1.0

Pozwolę sobie zatytułować wpis :)

Sobota, 9 marca 2013 · dodano: 09.03.2013 | Komentarze 2

Rano miało być śniadanie, a potem ku stolicy. Póki co, nie brykam na takie dystanse - poza tym wizyta w lycrach na stołecznych targach kosmetycznych zapewne wywołałaby lekką konsternację między ludźmi branży spa & wellness. No i pewnie Ob. Małżonka nie wytrzymałaby tak długiej jazdy na ramie, nawet jakbym teoretycznie był zdolny dostarczyć Jej Wielebność rowerem do celu ;)
Powody zmiany planów były bardziej prozaiczne: zasmarkał mi się Junior, no i trzeba było po "fachowcach" z wczoraj robotę poprawić - o czym słowo było w poprzednim wpisie i w komentarzach.
Są chwile, kiedy wraca się do lat pieluchogrzmota, pana Mietka Fachowca, pecika i berecika :)

Rowerowo: Kępa Rybacka i fik przez miasto po południu. Chłodnawo, test nowych szmatek na rower. "Zero wind" działa. Brakuje mi tylko możliwości spożycia wściekłego psa na trasie, reszta spełnia moje oczekiwania ;)

Muzycznie: Radiowa Trójka szaleje dzisiaj z kawałkami Davida Bowie. Startuje z nową płytą "The Next Day". Oficjalnie premiera pojutrze, ale zapowiada się ciekawie. Trochę już słyszałem i nie powiem - czad!
Dzisiaj coś z Jego klasyki w fajnym wykonaniu - zwłaszcza bas robi kawał dobrej roboty (Gail Ann Dorsey), no i tekst całkiem całkiem...
Zapraszam.
David Bowie - Absolute Beginners.
Kategoria Okolice Elbląga


Dane wyjazdu:
103.00 km 0.00 km teren
04:01 h 25.64 km/h:
Maks. pr.:34.90 km/h
Temperatura:6.0

Klęska ilorazu i "ptaszki" na niebie.

Środa, 6 marca 2013 · dodano: 06.03.2013 | Komentarze 0

Pierwotnie w planie były zachwyty nad pięknem przyrody, ale zmieniłem zdanie. Postanowiłem napisać dzisiaj o panu, który podobno dużo jeździ. Postanowiłem zrobić to przeczytawszy jego odpowiedź na krytykę jednego z bardziej zasłużonych i "rozjeżdżonych" na BS. O lensie mowa, i o jego odpowiedzi na komentarz Wilka pod jednym z wpisów. Zwyczajnie nie trzymam strony ani jednego, ani drugiego, ale umiejętność kulturalnej rozmowy na poziomie to trudna i czarowna sztuka. Można przecież komuś powiedzieć "spierdalaj" w taki sposób, że odbiorca będzie się czuł podniecony na okoliczność nadchodzącej szybkiej i dalekiej wycieczki. Szkoda, że nie umiemy ładnie rozmawiać, nawet kiedy życzymy komuś brzydko i źle.
W sumie kamyczek do własnego ogródka, ale cóż... Wszystko trzeba umieć robić z wyczuciem :) W sumie też mógłbym wpisać tu swoje kaemy na pokojowej kozie - ale moim zdaniem BS nie powstał po to, żeby odnotowywać statystyki z jazdy indoor. No ale... każdy ma swój sposób na dobre samopoczucie.

Rowerowo: o 8:30 wystartowałem do Stegny. Leciutko po 10:00 byłem na miejscu, z przyzwoitą - jak na kolegę trenażerowca w przedmowie - średnią. Potem średnia zdechła, bo wracając duło w pysk - też całkiem przyzwoicie. Miejscami dawałem rade uciągnąć 21km/h... Z wyjazdu wyszło 87km ze średnią 24,5km/h, a resztę dodeptałem po mieście Czarnym ob. Małżonki, w ramach dopompowania w najdalszej stacji w mieście i doprowadzenia do miejsca pracy - ażeby dokręcic w końcu do stówy i żeby mi moja bidulka z kapcia po nocy do domu nie szła :)
Osobiście stwierdzam, że oznaki wiosny obficie występują w postaci "ptaszków". Nie bez kozery tak napisałem, bo to same duże urwisy, których spotkałem dzisiaj całkiem sporo między Marzęcinem a Tujskiem. Dzikie gęsi (bo nie wiem na 100%, które to), łabędzie nieme i żurawie drące swoje dzioby występowały w nadzwyczaj obfitych ilościach, jak na ostatnio napotykane okoliczności przyrody.

Muzycznie: Energetycznie. Bo taki dzień.
The Prodigy - "Breathe".


Dane wyjazdu:
56.00 km 0.00 km teren
02:44 h 20.49 km/h:
Maks. pr.:37.80 km/h
Temperatura:5.0

KSU

Czwartek, 28 lutego 2013 · dodano: 28.02.2013 | Komentarze 0

Bez okazji wbiłem na yt trzy literki poszukując klipu do wczorajszego wpisu. Zupełnie spontanicznie. Takim to sposobem wspomnieniami wymiotło mnie do 1999 roku, kiedy na stancji w Giżycku przy ul. Sportowej zasłuchiwaliśmy się tytułową kapelą. Nagrali od cholery dobrej muzy, a ta w pomieszaniu z bieszczadzkimi klimatami to baaaardzo fajna mieszanka.
Tak przy okazji można wspomnieć, że Siczka (wokalista) odsłużył swoje lata w MON-ie właśnie w Elblągu, przy obecnej ul. Łęczyckiej. Takie czasy były, rzucali po "pobliskich" garnizonach... Bardziej zainteresowanych odsyłam do reportażu o KSU, nadawanym co jakiś czas na którymś z kanałów naszej państwowej tv.

Żeby nie zanudzać, podaję zainteresowanym link do yt: /watch?v=9AVIN4eoABo - można wrzuć na stronie startowe yt lub w googlach.

Z pewnych kawałków nigdy się nie wyrasta.

Rowerowo: zamierzałem pojechać dzisiaj do Stegny - ale z pewnych powodów nic z tego nie wyszło i musiałem skrócić trasę. Pojechałem więc standardową "rundę elbląską" przez Kempę Rybacką. Pozostałe marności kilometrowe dodeptane przed wieczorem po mieście. Bardzo miły dzień, lekko wietrzny. Wiosną czuć!

Muzycznie: Znów KSU. "Moje Bieszczady". Posłuchaj...


Dane wyjazdu:
48.30 km 0.00 km teren
02:14 h 21.63 km/h:
Maks. pr.:39.10 km/h
Temperatura:5.0

Śpieszę się!

Środa, 27 lutego 2013 · dodano: 28.02.2013 | Komentarze 0

Nie mam czasu na pisanie, bo pogoda ładna i przed kompem nie ma co siedzieć. Dopiszę "po" ;)

Rowerowo: Miasto + Kępa Rybacka

Muzycznie: KSU - Za mgłą. Stare dzieje. Trochę sobie pojeżdżę w myślach po Bieszczadach. Zapraszam!
Kategoria Okolice Elbląga


stat4u