Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:213.50 km (w terenie 60.00 km; 28.10%)
Czas w ruchu:12:05
Średnia prędkość:17.67 km/h
Maksymalna prędkość:42.00 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:35.58 km i 2h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
21.00 km 0.00 km teren
01:07 h 18.81 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:7.0

Zwyczajna polewka

Czwartek, 29 listopada 2012 · dodano: 29.11.2012 | Komentarze 2

Nie mam się do czego dzisiaj przyczepić! Pojechałem sobie świadomie, żeby zmoczyć Meridkę. Tym razem dla równowagi duszy mej - bo dzień cały lało, a miałem kilka spraw do załatwienia. Jutro wielki dzień. Chyba trzeci - albo czwarty - najważniejszy w moim życiu.

Potem nastanie nowe...

Co potem? Zobaczymy. Pewnie sam będę wracał do jutrzejszego wpisu.
Zobaczymy, jak to będzie...

Tak, jutro żegnam się z moją dotychczasową pracą. Idzie nowe, zmieniam ministerstwo jako pracodawcę :)

Rowerowo: dzień w deszczu. Cały, permanentnie. To właśnie charakterystyczne było dzisiaj - pomijając moje zamotanie i zostawianie portfela w przypadkowych miejscach ;)

Muzycznie: Pozwolę sobie. Koleżanka ze szkoły podała mi dzisiaj linka, którym się Wam pochwalę. Tune "Cabin Fever". Dobre, nasze, narodowe. Od trzeciej minuty smaczne gitarowanie - czyli to, co kocham. Śpiewają niekoniecznie grzecznie, no ale... Sztuka nie lubi kompromisów. W kawałku zawiera się pyszny akordeonik z bitą śmietaną i winogronami... Zapraszam! :) I podziękowuję koleżance ze szkoły :)


Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
01:37 h 20.41 km/h:
Maks. pr.:38.30 km/h
Temperatura:7.0

No wreszcie...

Wtorek, 27 listopada 2012 · dodano: 27.11.2012 | Komentarze 0

Tak. Właśnie tyle nie jeździłem! Pomijając moją przerwę związaną z zeszłorocznym połamaniem taka przerwa nastała przestraszna, jako rzecze bikestats... Jeden rower odstawiam jutro na zimowanie, a drugim mam zamiar pyrkać od pobliskiego weekendu bardziej aktywnie. Panie Bogusiu, pozwól naciągnąć czas!
Życiowe sprawunki i szkoła zwyczajnie zaiwaniają resztki mojego fritajmu - bezwstydnie i bez ogródek, jak zwykli złodzieje. Doba jest za krótka.
Nie tak miało być!...

Rowerowo: weekend minął w szkole (cały, z poniedziałkiem włącznie!). Po powrocie nie mogłem zdzierżyć widoku mojej Meridy na balkonie... Pod moją nieobecność (i obecność Teściówki) moja Sunia zwyczajnie została wyprowadzona na balkon. Stała tam sama, z wodą na goleniach... ( ;) ) Jeszcze nie wiem, co i komu za to zrobię - ale się dowiem!
Pocieszyłem jak mogłem. Zaprosiłem na spacer. To nic, że mokro! Olać chłodek! My!!!

Muzycznie: Rozgrzewamy się :) Mumford & Sons - I Will Wait. Energiczne, fajne. Przypomina mi lato w Mrągowie :)


Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
01:36 h 20.62 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:7.0

Szowinistyczna filozofia.

Sobota, 17 listopada 2012 · dodano: 17.11.2012 | Komentarze 0

Niechcący spowodowałem niespotykaną dyskusję - całkiem sensowną, jak na moje okolice w tzw. mordoksiążce ;) A wszystko zaczęło się od niewinnego pytania:

"Dlaczego u Kobiet po słowach "Prawdziwy mężczyzna" pada zawsze słowo "powinien"?...
Panie mi odpowiedzą?!"

No i się zaczęło... Ale to dobrze, bo jesienna pora zniewala pogodą i usypia. Jak człowiek siedzi w domu, to ma zapędy do prowokacji ;) A tak to przynajmniej Komuś coś się napisało.

Według bardzo starej legendy, żył kiedyś mężczyzna, który zrozumiał kobiety i pojął ich logikę. Niestety, nie podzielił się z nikim swoją wiedzą, bo umarł ze śmiechu...

Rowerowo: Znowu suma z dwóch dni. Rowerowo nie ma o czym pisać: nikt nie zajechał drogi, żadnych uniesień. Nuda, nic się nie dzieje...

Muzycznie: zapraszam do posłuchania Within Temptation. "Forsaken". Jak dla mnie, ładne :)


Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
02:07 h 19.84 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:

Nie trąb! Obudzisz instruktora!

Czwartek, 15 listopada 2012 · dodano: 15.11.2012 | Komentarze 0

Miałem dzisiaj przyjemność przemówić kilka słów ciepłych jak kupa do pana instruktora nauki jazdy, który tak był zaangażowany w swoją robotę, że Jego podopieczny zepchnął mnie na prawoskręcie na pasach. Dramy nie było, bo po mieście jeżdżę z palcami na klamkach - ale od eLki można się chyba spodziewać stawania na warunkowym w prawo, prawda? No chyba że coś się zmieniło ostatnio...

Rowerowo: Tak się te dni kręcą, że ostatnio nie zdążam na rower wsiadać. Generalnie moje pomarudzenie dzisiaj sprowadzi się do jednego: mało mi, i to bardzo mi mało tego roweru. Pieprzone nałogi... :) Suma z dwóch dni.

Muzycznie: Jedną Panią chciałem Wam przedstawić... Prawda, że ładna? :)
Evanescence - Call Me When You're Sober


Dane wyjazdu:
67.00 km 60.00 km teren
04:43 h 14.20 km/h:
Maks. pr.:38.30 km/h
Temperatura:8.0

Niepodległość na rowerze. W TPK

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 14.11.2012 | Komentarze 0

To specyficzna data, oczywiście... 11 listopada obfituje w wyjątkowe wydarzenia, a mówię tu tym razem o swoim zakapiorskim życiu miłośnika rowerowanka. W ubiegłym roku właśnie tego dnia wsiadłem na rower po ponad 2-miesięcznej przerwie spowodowanej wypadkiem i pamiętam ten dzień jak dzisiaj. W tym roku 11 listopada również zapamiętałem, bo zabrałem się na wycieczkę do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Dzień był wspaniały, zjechałem się mocno pomimo niewielu km, muszę jednak coś stwierdzić... Strasznie mnie wkurzają naprane, durne ryje, które za wszelką cenę szukają zaczepki. W drodze powrotnej przyczepił się do nas w pociągu zachlany, stary przygłup, który starał się zarobić wpierdol i wysiadł w Malborku rozżalony, że nic takiego się nie stało. Może to i lepiej, po kiego robić krzywdę idiotom?... Agniecha dobrze to podsumowała: gdyby trafił na mniej kulturalnych ludzi, wylazłby na peron z przestawionym nosem.
Pijany facet, który obraża Kobiety, jest zwykłą szmatą. Trzeźwy jest jeszcze większą ścierą, bo wie, co robi.
No dobra, już kończę na temat spostrzeżeń codzienności... :)

Rowerowo: pobudka: 4:50. Na dworcu PKP byłem jakoś tak 5:20, potem kolejką do Sopotu i jazda się zaczęła. Przyznam... Było dość grubo. Założenie było takie, aby przejechać czerwonym szlakiem (pieszym) z Gdyni do Wejherowa. Wszystko cacy, tylko jakieś 60 km... z całego dystansu asfaltu było może max 5 km, a reszta to:
- dukty leśne;
- bezdroża;
- błoto;
- szuter i miękki piach;
- przeprawa przez strumyczek;
- noszenie rowerów z górek i pod górki;
- i kilogramy endorfin. Rzekłbym nawet: kwintale!
Teraz Wam troszkę podlinkuję:
Trasa jest tutaj, a poniżej fotki uczestników tego dość ekstremalnego wyjazdu:
1. Zdjęcia Agniechy.
2. Zdjęcia Fisha.
Z ludzików na BS w tripie wzięli udział Marecky, Krzysiek, Rafi i Bartek. Rano na dworcu pokazał się jeszcze znany i lubiany miłośnik kawy, Mirek :)
W sumie była nas jakaś trzydziecha, sumując ludzi z Trójmiasta. Wypada podziękować i pogratulować, bo lekko nie było... Niniejszym czynię to, nisko zgięty ku przodowi :)

Muzycznie: do takiego dnia jak nic należy się jakaś energetyczna przyśpiewka. Może taka?
Maria Peszek: "Padam". Można sobie pomyśleć o rowerze ;)


Dane wyjazdu:
17.50 km 0.00 km teren
00:55 h 19.09 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:6.0

Baby są jakieś inne...

Środa, 7 listopada 2012 · dodano: 08.11.2012 | Komentarze 8

Znowu nastała długa przerwa od roweru... Trochę wyjazdowo się ostatnio blachosmrodem realizowałem - a to ze względu na chorą mamę, którą trzeba było na badanie zawieźć, a to z powodu Wszystkich Świętych i potrzeby duchowej poczynienia odwiedzin i porządków... Koniec końców w sobotę Junior wyłapał grypę, chyba po tych cmentarnych spacerach. Na szczęście już jest dobrze.

Spotkałem dzisiaj Znajomą na mieście. To bardzo miła, zadbana, pachnąca i piękna kobieta. Miła pogawędka nastała o życiu, o dzieciakach i o tym, z czym nam przychodzi borykać się: że za pieniądzem gonić trzeba - bo dzieci rosną. I o potrzebach, też. Ponarzekała sobie na codzienność: że drogo, że roboty nie ma, a że pogoda do dupy itp... No wiadomo, że trzeba też pracować i wychowywać, że wszystko teraz tak ciężko przychodzi... Że co? Że moja Ob. Małżonka pracuje, a ja bardziej w domu teraz, że domem się zajmuję? Wychowywaniem syna? To facet nie powinien chodzić do roboty?! I że taki niemęski zawód będę niebawem wykonywać?
Osz, prawie zszokowana moimi spostrzeżeniami odjechała, bo coś Zacnej się nie spodobało w tym, co robię i będę robił. Swoim 3-letnim SUV-em znanej marki, z silnikiem 3,7l, któren to SUV został zakupiony przez dobrze wyposażonego, osobistego męża z okazji jakiejśtam. Nie wypadało się nie pochwalić z iskrą w oku, bom przy aucie z rowerem wyglądał jak łazęga w salonie Bentleya :) Teraz już wiem, kto parkuje gdzie popadnie (takim autem można tak robić) i szykuję karną naklejkę, bo powodów mi dziwnie przybyło :)
Baby są jakieś inne...

Rowerowo:
No zwyczajnie nie da się usiedzieć w domu, bo jak człowiek ma nałogi, to karmić te swoje potwory musi i koniec. Przejażdżka z rana dopracowa, naokoło. Gaik, steczka, mostek, rzeczka :)

Muzycznie nie będzie nic, za to kawałek ku czci napotkanej dzisiaj Businesswoman. Nakierunkowany zostałem wieczorną rozmową po skatowańsku się w Orionie, więc dziękuję :) Taka mała prowokacja.


stat4u