Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

Wakacyjnie

Dystans całkowity:929.22 km (w terenie 48.00 km; 5.17%)
Czas w ruchu:39:40
Średnia prędkość:21.38 km/h
Maksymalna prędkość:51.30 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:84.47 km i 3h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
81.22 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0

Szejk w słoiku.

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 08.05.2014 | Komentarze 5

Nie jeździło się ostatnio, więc z przytupem nastąpiło majowe otwarcie. Nie jakoś tak byle jak, tylko od pojeżdżenia po Warszawie :)
Powodem aż takiej wyrypy było nieformalne, spontanicznie zorganizowane spotkanie fanów radiowej Trójki i słuchaczy LP3. Nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności - tym bardziej, że apetyt na jeżdżenie miałem pieroński - tylko pogoda zwyczajnie przywaliła w ... tego, no... No, przywaliła w każdym razie dość konkretnie. Zatem na jeżdżenie z całej majówki została mi jedynie niedziela. Dobre i to...
Tak czy siak, był to owocnie spędzony czas, a Ludków spotkanych na Myśliwieckiej nie zapomnę. Bo i to radio, i jego słuchacze jacyś chyba tacy... lepsi są? :) O sobie nie wspominam, bo za krótko słucham ;)

Rowerowo: obiecywałem sobie dużo więcej, ale było tak, jak się dało. Poobserwowałem sobie to i owo, coś tam pstryknąłem. Zauważyłem na przykład, że stolica potrafi dopasować się do przyjezdnych i nawet menu ma inne dla swoich i słoików. Taki szejk (shake? szake????) jest dostosowany do każdego klienta, nawet słoik się nie zgubi ;)
Wybrane menu jednego z lokali na ul. Francuskiej:

Poza tym udało mi się być tu i tam, czyli w tych najbardziej charakterystycznych miejscach.





Samolans na Myśliwieckiej ;)


Muzycznie: No i zagwozdka jest, co zagrać, żeby było godnie? :) Może coś, co wygrało polski Top Wszech Czasów w Trójce? Akurat był grany w majówce :) W sumie bardzo dobry kawałek i pasuje mi do tych kilku dni....



Kategoria 50plus, Wakacyjnie


Dane wyjazdu:
135.00 km 7.00 km teren
06:21 h 21.26 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:25.0

Ujechany wracam chętnie do łóżka.

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 6

Wczoraj przyuważyłem w czasie zakupów pewną Parę. Pani z Panem, lekko niechlujni i niedezodorowani robili zakupy w sklepiku, do którego i mnie poniósł los za musztardą i przyprawami do grilla. Zakupy robili skromne, w zasadzie artykuły tzw. "pierwszej potrzeby". Nic w tym dziwnego - powiecie, wszakże statystycznie biedniejemy. Jedno, co mnie zaskoczyło, to Ich narzekanie... Że papierosy drogie i żyć nie ma za co. Że co?! Zwyczajowo, po polsku, najwięcej nasłuchała się niewinna ekspedientka, znana szerszemu i starszemu gronu w PRL-u jako Pani Sklepowa. Fakt, 11 złociszy za paczkę fajek to masakra, bo na chleb, mleko i pasztet nie wystarcza. A gdzie jeszcze parę groszy na czekoladę dla dziecka?!
I jak tu żyć, Panie, jak żyć?...

Niespecjalnie miałem motywację do porannego wstawania, więc z wyra wygrzebałem się jakoś ok. 9:00. O dziwo wszyscy chrapali jeszcze w najlepsze...
Postawiłem wyjątkowo na męskie śniadanie. Zimne piwo z rana! Już czuję na sobie wzrok pełen dezaprobaty wszystkich ortodoksyjnych rowerzystów :) No co!? Perła chmielowa czasem lepiej robi, niż jajecznica w plenerze. A to był taki właśnie poranek...

Rowerowo: jakoś przed południem wyruszyłem, postawiony na nogi owocami pracy rąk ludzkich. Łaskawa pogoda nie dokuczała, więc pojechanie było całkiem przyjemne. W Jezioranach i Dobrym Mieście mały postój na batonika i soczunio tomatowy. Jako żem gaduła przeokrutna, znalazł się czas na dyskusję o życiu z pewnym właścicielem warzywniaka, byłym policjantem. W 15 minut połowę życiorysu opowiedziało mi chłopisko. W tym Dobrym Mieście to jakieś dobre ludzie mieszkajo ;) Próg mieszkania ucałowałem jakoś po 20:00, nie umoczony kroplą deszczu, chociaż się po drodze zapowiadało... Szkoda że tylko 4 dni na fikanie było.

Jazda bez muzyki strasznie mnie męczy. Muszę sobie radio zamontować do Meridy ;)

Muzycznie: 108 i 109. majowe granie w Trójce, z 1995 roku. Eurythmics "No Fear, No Hate, No Pain, No Broken Hearts".
Kategoria 50plus, Wakacyjnie


Dane wyjazdu:
26.00 km 0.00 km teren
01:06 h 23.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:

Przed-urodzinowa sobota Juniora

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0

Fakt faktem, że Junior urodziny ma 9. sierpnia, ale oblewać zaczęliśmy trochę wcześniej, czyli już po południu :)
Oczywistym jest, że był tort (w tym roku daliśmy sobie siana z dziewczyną wyskakującą z niego), szampan, balony i barbecue w ogrodzie. Jakie to hamerykańskie... Pogoda tylko pokrzyżowała nam plany, bo mieliśmy kąpać się w nocy, z dziewczynami i na golasa oczywiście - ale jakoś zabrakło dziewczyn i odpowiedniej temperatury. Możliwe też, że jeszcze to nie była "ta" pora ;) I tak było rewelacyjnie!
Wyszło po raz kolejny na to, że impreza na świeżym powietrzu to najlepszy sposób na dobry humor.
Dumnie zauważam, że Junior już samodzielnie pływa! :)

Rowerowo: tu w zasadzie nie ma o czym pisać, bo całość to szwendak w okolicy Biskupca i jez. Dadaj, jakieś zakupowe kilometry. Nie nastawiałem się dzisiaj na jeżdżenie tylko na jedzenie, bo przecie impreza była najważniejsza! :)

Muzycznie: Nosowska i "Kto?". Piosenka chyba była inspirowana pytaniami szkraba ciekawego świata :) Moim zdaniem dużo dobrego tekstu i dużo muzyki, ogólnie i między wierszami.
Kategoria Wakacyjnie


Dane wyjazdu:
89.00 km 0.00 km teren
04:20 h 20.54 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:

Słoneczny Brzeg (jez. Dadaj) - Brejdyny - Słoneczny Brzeg

Piątek, 3 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0

Spostrzeżenie mam na dzisiaj jedno:
Nic mnie tak nie wkurwia, jak chamscy kierowcy...

Rowerowo: Dzisiaj pobieżałem dookrężną drogą ku ojcowiźnie swej, wyruszając z działki nad Dadajem w trasę bez pomysłu. Takim sposobem wyszło całkiem przyjemne pojeżdżonko przez wioseczki, do których jako małolat jeździłem grać w nogę, pić wino i zarywać dziewuszki na dyskotekach ;) Trochę drzewa porosły na trasie, moich Ślicznych Koleżanek nie widziałem, ale winko ma się dobrze i jest niezmiennie modne, zwłaszcza z plastikowym korkiem i obowiązkowo pite za sklepem. Czyli chociaż jedno się nie zmieniło...
A wracając do mojego spostrzeżenia z początku wpisu... Nieopatrznie postanowiłem wracać na działkę trasą, którą zjeździłem xxx razy w szczeniackich latach - czyli nie tak całkiem dawno (żeby nie było, że taki ze mnie emeryt ;). Myślałem w naiwności swojej, że piątkowy wieczór będzie całkiem spokojny na drodze. Oczywiście, że inteligencją błysnąłem jak jakiś niepełnosprytny idealista. Trasa do Mrągowa i dalej do Biskupca to jakaś masakra, a odcinek od Nowych Bagienic do samego Biskupca jest praktycznie rozryty na całej długości, z ograniczeniami i tymczasowymi zmianami organizacji ruchu. Teoretycznie dla rowerzysty znaczenia to-ni-mo, no ale wiadomo, że jak jest jakieś ograniczenie, to oczywiście po to, żeby je systemowo pierdolić, że tak to określę. Nie to, żebym przeginał na ograniczeniach prędkości do 50km/h, co to to nie! Ale zwyczajnie wkurwił mnie jakiś patafian z - uwaga - rejestracją NE XXXXX. Czyli mój krajan z Elbląga, kutator wyjątkowej klasy i mistrz powiatu w wykręcaniu szmaty. Ten chujec zepchnął mnie w okolice przydrożnego rowu za Sorkwitami, bo się nie chciało hamulca w swoim pudle nacisnąć - po znajomości wyprzedził mnie nieomal czule pizgając lusterkiem. Gdyby klątwy działały, byłbym usatysfakcjonowany...
Inna sprawa, że nie musiałem się pchać tą trasą-masakrą, ale chmury były takie, że bania mała - a chciałem dotrzeć na działkę w miarę suchy, a przynajmniej nie od wody z nieba. Znajomi fotę na tzw. mordoksiążce widzieli - działkę mi pod nieobecność zatankowało na pół metra!

Zamiast muzyczki, dzisiaj zestaw dzwonów przecudnej jakości i w różnych przemieszczadłach. Niby dobrze się to ogląda, ale nie chciałbym brać udziału w żadnym takim evencie. Są nawet rodacy, zaznaczając swoją obecność najczęściej używanym (chyba) w Polsce słowem. Ku przestrodze, wbrew pozorom...
Kategoria Wakacyjnie, 50plus


Dane wyjazdu:
136.00 km 7.00 km teren
06:02 h 22.54 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Temperatura:

Wystart na Słoneczny Brzeg

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0

Ha! Czy ktoś śmiał myśleć, że ja... rowerem... do Bułgarii?... Jeśli tak - to dobrze. Ale to jeszcze nie ten dzień ;)
Szału zwyczajnie nie będzie z tymi "wakacjami". Cztery dni wolnego (z sobotą i niedzielą) to wypasiony max, jaki sobie ob. Małżonka zafundowała. Ja tam wolę rower, bo wiadomo - większy lans, a kasę potencjalnie wydaną na paliwo można przytulić i sprzeniewierzyć - powiedzmy - na przydrożne... yyy... no niech będzie że na jagody! ;)

Rowerowo: Ambitnie obiecałem sobie, że o 6:00 będę już w drodze. Ale gdzie tam!
Śniadanie, kawa, spakowałem gumki, uzupełniłem te... lubrykanty? Sprawdziłem jeszcze osobistyczną pompkę - no i jazda, po 8:00 dopiero. Obyło się w tym roku bez przedwczesnych fal...startów :) Na spokojnie, w okolicach wczesnego popołudnia, dojechałem na działkę. Zarosła jak dżungla w dorzeczu Amazonki. 3 godziny koszenia - aż mi łapska spuchły od kosiarki. No wiadomo... rączki delikatne bo na działce nieczęsto bywam. Albo to uczulenie na silniki spalinowe... Dobrze, że nóżka twardawa jakby.

Muzycznie: Nik Kershaw, "Wouldn't It Be Good". 105-107 notowanie LP3. Trzy listy, dwa tygodnie. Jak tego nie znacie, to proszę się nie przyznawać!
Kategoria Wakacyjnie, 50plus


Dane wyjazdu:
132.00 km 18.00 km teren
05:20 h 24.75 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:18.0

Powrót do Elbląga

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 0

Przyszła pora wracać do Elbląga. Drogę powrotną postanowiłem lekko zmodyfikować, więc z działki śmignąłem kilkoma km ścieżek wzdłuż jez. Dadaj, przez Najdymowo i Droszewo, tym razem omijając Czerwonkę. Za Wilimami pogoniłem przez las do Kiersztanowa a dalej już znana trasa: Jeziorany, Dobre Miasto, Miłakowo (i przypadkowe rodzinne spotkanie na drodze), Godkowo, Pasłęk i Elbląg. Przed Miłakowem minąłem najstarszy na Warmii, zabytkowy wiejski kościół w Ełdytach Wielkich - i to jest jeden z moich kolejnych celów na którąś z wycieczek. Dlaczego? Ano padła mi bateria w aparacie i w trasie powrotnej nie zrobiłem żadnej fotki - a wielka szkoda. Kilka zdjęć z urlopowego wyjazdu
Kategoria 50plus, Wakacyjnie


Dane wyjazdu:
23.00 km 0.00 km teren
00:58 h 23.79 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:

Pogoda do (_._) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 0

Jasny gwint, takie wakacje to ja mam gdzieś :) Udało mi się jeno skoczyć po prowiant, zrobić biskupiecki POM i wrócić na działkę, dość dobrze nawilgocony... Na poprawę humoru zadzwonił do mnie Marian65 z GR STOP. Był gdzieś w trasie, najbliższy nocleg planował w Rucianem - Nidzie. Pogadaliśmy chwilę o Jego planach a ja, zniechęcony permanentnym deszczem, gniłem na działce...
Kategoria Wakacyjnie


Dane wyjazdu:
34.00 km 16.00 km teren
02:41 h 12.67 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:22.0

Dookoła jez. Dadaj

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 0

Co się odwlecze, to nie uciecze - jak to mówi stare przysłowie, pszczół czy chińskie... Poranny bryk do Biskupca po mapę Pojezierza Olsztyńskiego, a w it wydębiłem kolejne wydawnictwo o szlakach rowerowych Warmii i Mazur - wybranych, niestety. Na działce było małe studiowanie mapy-cuda (rewelacyjna i bardzo dokładna, uwzględniała zarówno drogi oddane do użytku 3 miesiące temu, jak i ścieżki w chaszczach, gdzie można było sobie poobdzierać łokcie o drzewa). Obrałem kierunek i - mając na uwadze dość nieprzyjemną pogodę - padło na jez. Dadaj wg tego pomysłu
Szkoda, że nie miałem Cube'a - było by o wiele przyjemniej ze względu na rozmoknięte ścieżki wokół jeziora. Moja Meridka na mecie przytyła o jakieś 2 kilo błota, na trasie zeżarłem muchę (albo pająka?) i zebrałem jakieś pół kilo pajęczyn. Poza tym nic specjalnego. Ale - bym zapomniał! Wieczorem Teściowa zrobiła imieninową imprezę na działce. Czyli znów Polaków rozmowy, grill i konsumpcja :) A niedziela rano? Nie dość, że głowa ciężka, to jeszcze lało i lało, i lało... Nawet jajecznica nie pomogła! I trzeba było umyć rower...
Kategoria Wakacyjnie


Dane wyjazdu:
87.00 km 0.00 km teren
03:32 h 24.62 km/h:
Maks. pr.:51.30 km/h
Temperatura:21.0

Poszukiwania wspomnień - na Warmii i na Mazurach jednego dnia

Piątek, 22 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 0

Pierwotnie miałem zamiar rozjeździć lekko rower na trasie dookoła jez. Dadaj. Zamiar był taki, żeby jechać jak najmniej po utwardzonych drogach - ale bez mapy ni chu-chu. Więc co? Bryk do Biskupca do informacji turystycznej (pozdrawiam pracującego tam Porządnego Człowieka, ma sporo ciekawych propozycji). Po miłej pogawędce i wymianie informacji (toć 3 lata żyłem w tym mieście kiedyś...) zmiana planów. Takim sposobem wylądowałem w Świętej Lipce, czyli na Mazurach. Po drodze udało mi się zrobić kilka fotek w samej Świętej Lipce i w Łężanach, gdzie znajduje się zespół pałacowo-parkowy Uniwersytetu Warmińsko - Mazurskiego. Pamiętając jego wygląd z 1993 roku muszę przyznać, że ktoś zrobił kawał porządnej roboty. Całość robi wrażenie. Jak się obrobię ze wszystkimi zdjęciami, dorzucę linki do całości w Picasie.
Kategoria 50plus, Wakacyjnie


Dane wyjazdu:
134.00 km 0.00 km teren
07:00 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:26.0

Elbląg - Słoneczny Brzeg nad jez. Dadaj

Czwartek, 21 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 0

Zawsze tak mam, że przed większym wyjazdem jestem jakiś podniecony... głupi czy co? :) Poranna czujka obudziła mnie po 5:00. Wstaję, patrzę... Rower stoi w pokoju (tak, jak należy przechowywać rower, w domu przy łóżku!] Wyczłapałem się na balkon, a tu: what's a surprise! - jak wołają flegmatyczni Anglicy. Niebo czyściutkie, na horyzoncie słoneczko, więc na palcach wróciłem do pokoju i mówię swojej starej do siodełka: "Medzia, lecimy! Rób mały streching łańcucha - tylko żeby oczko nie leciało na trasie! Ja lecę zjeść banana i ochlać się mlekiem z musli". 6:00 - wystartowaliśmy. Do ok. 9:00 cud, miód i orzeszki, że łańcuch lizać! Potem słońce zaczęło ostro grzać i zaczął wiać wiatr. Praktycznie na całej trasie w gębę, do tego tak gorący, że nie przynosił żadnej ulgi. Na działkę nad jez. Dadaj wpadłem nie tyle zmęczony, co znużony samotną jazdą i chyba chciało mi się pić. Na szczęście moja kochana żona wykazała się należytym przewidywaniem i w cieniu czekało na mnie schłodzone cudo w zielonej butelce, zwane Perła Chmielowa. Muszę tu oficjalnie podziękować MarkowiB za odkrycie dla mnie tego Boskiego Napoju. A potem to już wiadomo, jak to na działce... Robota i robota, czyli grill, pogaduchy i konsupcja :)
Trasa:
Kategoria Wakacyjnie


stat4u