Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

50plus

Dystans całkowity:9148.49 km (w terenie 229.00 km; 2.50%)
Czas w ruchu:356:25
Średnia prędkość:20.81 km/h
Maksymalna prędkość:142.30 km/h
Suma podjazdów:152 m
Liczba aktywności:117
Średnio na aktywność:78.19 km i 3h 52m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
52.00 km 0.00 km teren
01:55 h 27.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0

Kulczyk do roweru

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · dodano: 16.04.2013 | Komentarze 0

Nowe okoliczności nastały, za rok zdobywam czterdzieści. Taki mam zamiar. Co z tego wyjdzie? Pojeździmy - zobaczymy :)
Jako wyjątkowej klasy kanalia mam zamiar jeszcze trochę u siebie narozrabiać, o czym bezczelnie uprzedzam. Oficjalnie oświadczam przy okazji, że ze mną nikomu głos z głowy nie spadnie - chyba że od wiatru, tudzież posunięcia się w latach.
Chciałbym jednocześnie zdementować plotki, że wożę się po okolicznych wioskach i rozjeżdżam kury gospodarzom. Owszem - zdarzyło mi się, ale to były dzikie kury. Antek Policmajster może wszystko poświadczyć.
Nikt jeszcze nie wniósł pozwu, więc - póki co - jeżdżę sobie dalej.
Wszystkim tym, którzy pamiętali, dzwonili, pisali i mówili miłe słowa, składam serdeczne Podziękuj i proszę o łaski na przyszłość, aby mi sił nie zabrakło na drodze :)

Rowerowo: dzisiaj sprawdziłem, czy w Pasłęku i okolicach jest asfalt. Jest. Jest też wiatr, który nie wieje równo. W jedną stronę wieje mocno w pysk, w drugą trzeba go było dzisiaj gonić, żeby też wiał z przodu :) Zauważam ku pamięci, że w końcu wyjechałem ubrany "na letnio", a i połazić po południu też nie omieszkałem po raz pierwszy w tym roku w krótkich portkach.

Towarzyszka żywota mojego Biała otrzymała dzisiaj w prezencie nowe butki. Wypasione, niczym Nowobogacki na wakacjach. Pochwalę się inwestycją życia, że przedni bucik dostał piastę Novatec-a A741SB, tylny uzbroiłem w 742SB od tych samych wykonawców. P/T odpowiednio 32 cieniowane /36 zwykłych szprych zapiętych czerwonymi nyplami do Mavic-ów 719. Poprosiłem też o oponki Hutchinson UrbanTour, a spinając całość do kupy obrazu dopełniła biżuteria w kolorze czerwonym. Znaczy się czerwone zaciski. Koła nie najlżejsze, ale mają jeździć, dźwigać i nie marudzić, bo może w wakacje nadarzy się okazja :) Foto zapodam jutro, bo Biała dzisiaj rozebrana i żadnej perwersji nie będę tutaj pokazywał. Każdy jest już duży i widział gumę, niezłą szprychę i wentyla ;)

Dziękuję wszystkim sponsorom, bez których niemożliwe byłoby osiągnięcie tego sukcesu. Bardzo jak nie wiem co! Zawsze będziecie ze mną! :)

Muzycznie: Nie mam dzisiaj pomysłu na granie... Może Kazik? Może być? "Dziewczyna bez zęba na przedzie".


Dane wyjazdu:
52.00 km 0.00 km teren
02:04 h 25.16 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:8.0

Referandalna niedziela bez komentarza politycznego

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 5

Nie tak sobie obiecywałem dzisiejszy dzień :) Jak nie ma się tego, czego się chce - trzeba pokornie przyjąć, co jest. Pyszna pogoda.

Rowerowo: szybki śmig przed obiadem w okolice Pasłęka przez Krosno. Po południu wpadli Goście w odwiedziny i pomysł na niedzielną setkę lekko zmienił swoją zasadniczą postać ;)

Muzycznie: Dzisiaj zagram coś na pewne urodziny :)
Beth Hart and Joe Bonamassa- I'd Rather Go Blind. Wszystkiego najlepszego!


Dane wyjazdu:
59.22 km 0.00 km teren
02:24 h 24.68 km/h:
Maks. pr.:51.20 km/h
Temperatura:2.0

Jak robić wyniki na rowerze. Podręcznik dla leszczyków.

Środa, 27 marca 2013 · dodano: 27.03.2013 | Komentarze 17

Dzień dobry się z Państwem!
Wszystko już chyba zostało powiedziane i napisane o tym, jak się robi tzw. "wyniki". Napisano i wypowiedziano wiele słów o dietach, treningach, wagach rowerów i innych technicznych szczegółach, które tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia. Że co? Że niby mają?! A to udowodnię, że myli się każdy, kto tak twierdzi! :)
Na jednym biegunie rowerowego świata są wycieniowani ortodoksi, ważący swoje rowery i buty, liczący waty, kadencje (pozdrawiam zaangażowanych w politykę!) i kalorie, traktujący rower śmiertelnie poważnie i broniący swoich racji niczym starsze Panie pewnego umęczonego biedą osobnika z miasta pierników (bardzo pozdrawiam przy okazji tamtejszą Rodzinę, wyprzedzając pytania w komentarzach: wspomniany Pan to nie jest mój tata :)
Na drugim biegunie znajduje się stado amatorszczaków, którzy rower myją (czasem!), smarują tam gdzie tego wymaga okoliczność i jeżdżą. Smarują też czasem gardła, tłustymi kiełbasami, polewami pączkowymi, popijając równiez owe zacne posiłki płynami energetycznymi. Z nieukrywaną frajdą i na luzie.
Jedni i drudzy jeżdżą, i wszędzie zdarzają się osobniki robiące tzw. "wyniki". Pierwsza grupa obroni się sama, a co z tymi z drugiej ekipy? Jak oni to robią?
Już spieszę z wyjaśnieniem każdemu amatorszczakowi, jak to się robi. A mianowicie:

Wystarczy zamontować sobie na kole dwa albo trzy magnesiki! :D

Rowerowo: postanowiłem obejrzeć sobie zimową (jeszcze) scenerię okolic Zielonki Pasłęckiej. Swego czasu bywali tam Panowie, którzy nieźle kopią - ale to nie była nasza tzw. reprezentacja narodowa gały haratanej. Tam bywali twardsi gościowie.
Podsuwam Wam zdjęcie tej okolicy, gotowy na lincz za okazanie okolicy z dnia 9 września 2012 roku. Dzisiejszego fotogramu nijak wstawić nie mogę, albowiem jakaś potwora zeżarła mi kabel od fotoaparatu, wynikiem czego zdjątko mieszka sobie szczęśliwie na karcie pamięci. Zaserwuję, jak jakimś cudem zrzucę do kompa, a tymczasem przedstawiam ową okolicę przyłapaną letnią porą:

Do miejsca ze zdjęcia deptałem pod wiatr, z ozorem jak pies gończy - co zaowocowało średnią na poziomie 20,1km/h na połowie wykazanego przeze mnie dystansu. W drodze powrotnej miałem już założony na koło drugi magnesik, więc i wyniki od razu się poprawiły, a nawet prędkość maksymalna, która wywołała u mnie łzy. Nie jestem tylko pewny, czy były to łzy wzruszenia...

Muzycznie: Ponieważ można powiedzieć, że dzisiaj popłynąłem z tym wpisem - no to piosenka powinna być odpowiednia. Zapraszam do posłuchania. Mark Knopfler & James Taylor - Sailing to Philadelphia


Dane wyjazdu:
85.42 km 0.00 km teren
03:52 h 22.09 km/h:
Maks. pr.:35.20 km/h
Temperatura:2.0

Dostac po ryju - rzecz bezcenna.

Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 8

Strasznie dzisiaj było. Najsampierw zjechało się stado baranów, które - zamiast siedzieć w domu i deptać pilota - poodstawiały się w lycry, stanteksy, jakieś styropianowe kaski pozakładały i SRU! do Stegny jechać się zachciało, bo tam ludzie na golasa mają chodzić po plaży. Zboczeńce jakieś...
A na miejscu w Stegnie: nagie ciała, gorące kobiety, wino, śpiew - no orgia jakaś. Dla Pań też coś się znalazło, bo torsy i sztywne z zimna kiełbasy występowały również w niemałych ilościach - za to w różnych rozmiarach. Nie mogłem na to patrzeć, zawróciłem do domu... Ja mam takie słabe serce... :)

Morsy się kąpały!

Otworzę dzisiaj dobre wino wspominając to, co tam się "zadziało" dzisiaj i lata wstecz :)

Rowerowo: Najbiedniejsza od trzech lat - statystycznie - wycieczka do Stegny, "rozpoczynająca sezon rowerowy. Wg "naszejszych" statystyków było nas na starcie 37 par butów. Dość biednie, biorąc pod uwagę frekwencję rok i dwa lata temu. No ale pogoda też była w tamtych latach inna - a i tak udało mi sie opalic pyszczycho, o czym uprzejmie doniosłem w tytule :)
Jakoś nie słyszę ostatnio ekologów drących się o globalnym ociepleniu. Dziwne...

Muzycznie: Lubię skubańca niezmiennie od lat. Nagrał kilka porządnych kawałków. Robert Gawliński, dzisiaj z Wilkami. "O sobie samym".


Dane wyjazdu:
103.00 km 0.00 km teren
04:01 h 25.64 km/h:
Maks. pr.:34.90 km/h
Temperatura:6.0

Klęska ilorazu i "ptaszki" na niebie.

Środa, 6 marca 2013 · dodano: 06.03.2013 | Komentarze 0

Pierwotnie w planie były zachwyty nad pięknem przyrody, ale zmieniłem zdanie. Postanowiłem napisać dzisiaj o panu, który podobno dużo jeździ. Postanowiłem zrobić to przeczytawszy jego odpowiedź na krytykę jednego z bardziej zasłużonych i "rozjeżdżonych" na BS. O lensie mowa, i o jego odpowiedzi na komentarz Wilka pod jednym z wpisów. Zwyczajnie nie trzymam strony ani jednego, ani drugiego, ale umiejętność kulturalnej rozmowy na poziomie to trudna i czarowna sztuka. Można przecież komuś powiedzieć "spierdalaj" w taki sposób, że odbiorca będzie się czuł podniecony na okoliczność nadchodzącej szybkiej i dalekiej wycieczki. Szkoda, że nie umiemy ładnie rozmawiać, nawet kiedy życzymy komuś brzydko i źle.
W sumie kamyczek do własnego ogródka, ale cóż... Wszystko trzeba umieć robić z wyczuciem :) W sumie też mógłbym wpisać tu swoje kaemy na pokojowej kozie - ale moim zdaniem BS nie powstał po to, żeby odnotowywać statystyki z jazdy indoor. No ale... każdy ma swój sposób na dobre samopoczucie.

Rowerowo: o 8:30 wystartowałem do Stegny. Leciutko po 10:00 byłem na miejscu, z przyzwoitą - jak na kolegę trenażerowca w przedmowie - średnią. Potem średnia zdechła, bo wracając duło w pysk - też całkiem przyzwoicie. Miejscami dawałem rade uciągnąć 21km/h... Z wyjazdu wyszło 87km ze średnią 24,5km/h, a resztę dodeptałem po mieście Czarnym ob. Małżonki, w ramach dopompowania w najdalszej stacji w mieście i doprowadzenia do miejsca pracy - ażeby dokręcic w końcu do stówy i żeby mi moja bidulka z kapcia po nocy do domu nie szła :)
Osobiście stwierdzam, że oznaki wiosny obficie występują w postaci "ptaszków". Nie bez kozery tak napisałem, bo to same duże urwisy, których spotkałem dzisiaj całkiem sporo między Marzęcinem a Tujskiem. Dzikie gęsi (bo nie wiem na 100%, które to), łabędzie nieme i żurawie drące swoje dzioby występowały w nadzwyczaj obfitych ilościach, jak na ostatnio napotykane okoliczności przyrody.

Muzycznie: Energetycznie. Bo taki dzień.
The Prodigy - "Breathe".


Dane wyjazdu:
56.00 km 0.00 km teren
02:44 h 20.49 km/h:
Maks. pr.:37.80 km/h
Temperatura:5.0

KSU

Czwartek, 28 lutego 2013 · dodano: 28.02.2013 | Komentarze 0

Bez okazji wbiłem na yt trzy literki poszukując klipu do wczorajszego wpisu. Zupełnie spontanicznie. Takim to sposobem wspomnieniami wymiotło mnie do 1999 roku, kiedy na stancji w Giżycku przy ul. Sportowej zasłuchiwaliśmy się tytułową kapelą. Nagrali od cholery dobrej muzy, a ta w pomieszaniu z bieszczadzkimi klimatami to baaaardzo fajna mieszanka.
Tak przy okazji można wspomnieć, że Siczka (wokalista) odsłużył swoje lata w MON-ie właśnie w Elblągu, przy obecnej ul. Łęczyckiej. Takie czasy były, rzucali po "pobliskich" garnizonach... Bardziej zainteresowanych odsyłam do reportażu o KSU, nadawanym co jakiś czas na którymś z kanałów naszej państwowej tv.

Żeby nie zanudzać, podaję zainteresowanym link do yt: /watch?v=9AVIN4eoABo - można wrzuć na stronie startowe yt lub w googlach.

Z pewnych kawałków nigdy się nie wyrasta.

Rowerowo: zamierzałem pojechać dzisiaj do Stegny - ale z pewnych powodów nic z tego nie wyszło i musiałem skrócić trasę. Pojechałem więc standardową "rundę elbląską" przez Kempę Rybacką. Pozostałe marności kilometrowe dodeptane przed wieczorem po mieście. Bardzo miły dzień, lekko wietrzny. Wiosną czuć!

Muzycznie: Znów KSU. "Moje Bieszczady". Posłuchaj...


Dane wyjazdu:
94.00 km 50.00 km teren
05:30 h 17.09 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-1.0

Może pora zacząć?

Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 17.02.2013 | Komentarze 1

Tak miewam w życiu, że jak umyję samochód - to zaraz pada deszcz. W piątek umyłem rower, ale przed tym wydarzeniem sprawdziłem pogodę :) Zapowiadało się sucho i dość przyjemnie (na minusie), więc zrobiłem swoje, w łazience i w pokoju - bo nasze rodzinne rowery mają ze mną dobrze i mieszkają - niczym członkowie rodziny - w domu.
Dzisiejszy dzień pokazał, żem lama i żaden cwaniak. Temperatura na minusie, ale przy gruncie bywało mokro. Efekt? Dobre półtora kilo błota, które zamarzło dopiero na rowerze, tworząc zacną twardą warstwę. Rzekłbym nawet, że odkryliśmy dzisiaj nasz nowy, żuławski karbon :) Impreza na bogato...

Rowerowo: wyjazd zaproponowany przez Mareckiego. Na starcie sporo osób. Z wyjazdu dookoła jez. Drużno zapamiętam łamane sztyce, wielokrotne gleby, jazdę po lodzie w lesie, pieczenie kiełbasy, wypasione humory i swoją obolałą dupę. Seryjnie, boli. W pewnych kręgach związanych z jedną z części rowerowych ból dupy informuje, że impreza była bogata w pewien specyficzny sposób. Ja wiem, że mój dyskomfort spowodowany jest faktem, że lwia część dystansu to jazda po płytach drogowych i jumbo. Wytrząsło jak nigdy jeszcze :)
Trasa tutaj (pozwoliłem sobie skubnąć linka od AgniechyEG, zdjęć kilka również od AgniechyEG

Muzycznie: "Getting To The Point" nagrane przez Electric Light Orchestra. Posłuchaj :)


Dane wyjazdu:
67.00 km 60.00 km teren
04:43 h 14.20 km/h:
Maks. pr.:38.30 km/h
Temperatura:8.0

Niepodległość na rowerze. W TPK

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 14.11.2012 | Komentarze 0

To specyficzna data, oczywiście... 11 listopada obfituje w wyjątkowe wydarzenia, a mówię tu tym razem o swoim zakapiorskim życiu miłośnika rowerowanka. W ubiegłym roku właśnie tego dnia wsiadłem na rower po ponad 2-miesięcznej przerwie spowodowanej wypadkiem i pamiętam ten dzień jak dzisiaj. W tym roku 11 listopada również zapamiętałem, bo zabrałem się na wycieczkę do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Dzień był wspaniały, zjechałem się mocno pomimo niewielu km, muszę jednak coś stwierdzić... Strasznie mnie wkurzają naprane, durne ryje, które za wszelką cenę szukają zaczepki. W drodze powrotnej przyczepił się do nas w pociągu zachlany, stary przygłup, który starał się zarobić wpierdol i wysiadł w Malborku rozżalony, że nic takiego się nie stało. Może to i lepiej, po kiego robić krzywdę idiotom?... Agniecha dobrze to podsumowała: gdyby trafił na mniej kulturalnych ludzi, wylazłby na peron z przestawionym nosem.
Pijany facet, który obraża Kobiety, jest zwykłą szmatą. Trzeźwy jest jeszcze większą ścierą, bo wie, co robi.
No dobra, już kończę na temat spostrzeżeń codzienności... :)

Rowerowo: pobudka: 4:50. Na dworcu PKP byłem jakoś tak 5:20, potem kolejką do Sopotu i jazda się zaczęła. Przyznam... Było dość grubo. Założenie było takie, aby przejechać czerwonym szlakiem (pieszym) z Gdyni do Wejherowa. Wszystko cacy, tylko jakieś 60 km... z całego dystansu asfaltu było może max 5 km, a reszta to:
- dukty leśne;
- bezdroża;
- błoto;
- szuter i miękki piach;
- przeprawa przez strumyczek;
- noszenie rowerów z górek i pod górki;
- i kilogramy endorfin. Rzekłbym nawet: kwintale!
Teraz Wam troszkę podlinkuję:
Trasa jest tutaj, a poniżej fotki uczestników tego dość ekstremalnego wyjazdu:
1. Zdjęcia Agniechy.
2. Zdjęcia Fisha.
Z ludzików na BS w tripie wzięli udział Marecky, Krzysiek, Rafi i Bartek. Rano na dworcu pokazał się jeszcze znany i lubiany miłośnik kawy, Mirek :)
W sumie była nas jakaś trzydziecha, sumując ludzi z Trójmiasta. Wypada podziękować i pogratulować, bo lekko nie było... Niniejszym czynię to, nisko zgięty ku przodowi :)

Muzycznie: do takiego dnia jak nic należy się jakaś energetyczna przyśpiewka. Może taka?
Maria Peszek: "Padam". Można sobie pomyśleć o rowerze ;)


Dane wyjazdu:
102.00 km 0.00 km teren
04:40 h 21.86 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:15.0

Sobota na 102...

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 21.10.2012 | Komentarze 4

Taka była dzisiaj beztroska, że zwyczajnie pozwolę sobie na niepisanie o kolorycie i szarościach otaczającej nas codzienności. Pani Jesień, kocham Panią w takie dni! :)
Zwyczajnie wyciągnąłem dzisiaj sandały na spacer. T-shirt i krótkie portki... Lato w październiku.

Rowerowo: na raty troszkę wyszło... do obiadu pod Kadyny, po południu dookoła Drużna. Troszkę pagórków, troszkę płaskiego... Spotkałem Mariana z GR STOP, pogadałem o Kobietach z Radziem, mignął mi też przed obiadem Robert - lekko mnie zdziwił. Na góralu? :)
Zwyczajnie żółto-czerwono-brązowy raj w letnim słońcu...

Muzycznie: taka pogoda, to pojadę po bandzie :)
Lubicie Natalie Cole? :) Ktoś powiedział, że nie? No to polubi! :)
Natalie Cole śpiewa "Autumn Leaves". Uczta...
Wersja "karaoke" :)


Dane wyjazdu:
110.80 km 35.00 km teren
05:40 h 19.55 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:16.0

Nową szkołę pora zacząć od...

Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 01.10.2012 | Komentarze 2

... a jakże, no przecież jasne że od wagarów ;)
Sobota na zajęciach, niedziela rowerowa w okolicach Mikołajek, Pisza i Rucianego-Nidy. Jak u siebie... Przy okazji termin wycieczki zbiegł się z 69. Rajdem Polski, więc rano w Mikołajkach obejrzałem kilka rajdowych samochodów. Potem dojechała wesoła zgraja z Elbląga (część samochodem, a część dzień wcześniej na kołach) i poszliśmy w las.

Rowerowo: Wypasu wyszła ponad setka, w większości po leśnych duktach, mazurskich szutrówkach, trochę też po charakterystycznych okolicznych asfaltach charakteryzujących się tym, że były gorsze od wcześniej wspomnianych dróg. Na trasie znalazły się m. in. Mikołajki, Pisz, Ruciane-Nida, Iznota (dycha za wjazd na teren Galindii to ostra przegina moim zdaniem...). Pogoda na bogato, lekki wiaterek (powiedzmy...) i najważniejsze na koniec: element ludzki. Ten był wyjątkowej jakości - rzeczywiście same elementy ;)
Sentymentalny raczej nie jestem (czasem...), jednakowoż wycieczkę będę wspominał bardzo długo. Zupełnie przypadkiem wyszło, że znalazło się nas całkiem sporo, z tego bodajże 6. osób z BS:
1. Ania
2. Marek (Marecky).
3. Krzysiek (kbiały2002)
4. Marek (MarekB)
5. Rafał (Rafi1368)
6. i-aaaa (znaczy się że ja)
oraz jeszcze dwie Piękne (Dorotka i Elunia) i kilka osobników męskich, zakazanych pysków. A chyba ze czynaście dusz się nazbierało. Pięknie wszystkim Wam dziękuję, pięknie!
Jeśli ktoś jest ciekawy fotosów, pozwolę sobie zaprosić do galerii Krzyśka i Krzyśka :)
Coś do posłuchania będzie o mojej rodzinnej okolicy. Tylko jedno takie miejsce na Ziemi...
Kategoria 50plus


stat4u