Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2012

Dystans całkowity:219.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:12:00
Średnia prędkość:18.31 km/h
Maksymalna prędkość:39.00 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:19.97 km i 1h 05m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
12.00 km 0.00 km teren
00:32 h 22.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:3.0

Znowu Sylwester?

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 · dodano: 31.12.2012 | Komentarze 0

Ostatnio stanowczo za szybko te Sylwestry lecą - jeden za drugim!

Wszystkiego najlepszego, zdrowia bez końca i bezawaryjnych wypraw!
Do zobaczenia na trasie :)



Dane wyjazdu:
20.70 km 0.00 km teren
01:05 h 19.11 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:3.0

Spać ostatnio nie mogę...

Niedziela, 30 grudnia 2012 · dodano: 30.12.2012 | Komentarze 2

Nocne szwendanie się w czeluściach internetowych mnie ostatnio dopadło. Paskudna sprawa, bo człowiek bezsensownie łazi tu i tam w tym internecie, a wszędzie końca nie widać. Nic w tym specjalnie zajebistego, jednak muszę podzielić się z Wami pewnym spostrzeżeniem... Ano... ludzie piszą coraz gorzej. Chodzi mi o tzw. "język polski". Okazuje się, że poprawne pisanie po polsku jaki się jako czarowna sztuka!
Zgrzybiały tetryk ze mnie żaden, w końcu szkołę kończyłem nie aż tak dawno... ale czasy były zupełnie inne. Za mojej "ery" powszechne było przekonanie, że jak ktoś nie umie pisać poprawnie po polsku, to zwyczajnie obrywa karczycho w postaci braku promocji do następnej klasy. Dyktanda i zasady ortografii to była podstawa. A dzisiaj? Wystarczy wizyta w tzw. poradni, żeby dostać kwit, że Obywatel posiada dysleksję, dysortografię, dysfunkcję i Bóg jeden wie, co jeszcze. Na wszystko da się wystawić kwit. Po co człowiek ma się starać, jak dostanie papierek i może mieć łaskawie wszystko w dupie? Każdy dostanie! "Pani na mnie nie krzyczy, przecież mam kwit na to, że nie umiem pisać po polsku!". No i w taki właśnie sposób spada nam tzw. "średnia". Niestety, nie jest ona wymierna, ale wystarczy poczytać, jak pisze pokolenie, z którego mamy zamiar być dumni...
Nie czepiam się osób z prawdziwymi problemami, a literówka każdemu może się zdarzyć. To kamyczek do ogródka młodocianych leniwców i ich leniwych rodziców, którym nie chce się poświęcić odrobiny czasu i energii na to, żeby ich szkraby potrafiły posługiwać się podstawami naszego języka.
Jeszcze kilka lat, a obecna młodzież będzie "robić magistrów" z poprawnego pisania po polsku. Może nawet medale będą dawać?

Rowerowo: przejażdżka na "ściemnienie", lekko po 16:00. Bardzo miejskie szwendanie się, połączone ze sprawdzeniem przygotowania naszej Góry Chrobrego do zimowych szaleństw. Przyznam się, że miałem mieszane uczucia... Stok pięknie zaśnieżony pomimo kilku ostatnich dni z temperaturą powyżej zera (to ucieszyło), a ludzi zero - dla równowagi byłem zaskoczony in minus.

Muzycznie: z reguły zaczynając wpis mam już pomysł na to, co Wam zaproponuję. Dzisiaj kombinowałem w trakcie mojego moherowego wywodu, więc wyszło, że zagra dzisiaj Triggerfinger. "I Follow Rivers". Przypadkowo całkiem przyjazny, "falujący" kawałek :)


Dane wyjazdu:
16.00 km 0.00 km teren
00:55 h 17.45 km/h:
Maks. pr.:32.20 km/h
Temperatura:-6.0

Gdzie my żyjemy?

Piątek, 21 grudnia 2012 · dodano: 21.12.2012 | Komentarze 0

Przyznam się, że nie lubię tego przedświątecznego szaleństwa. Przed południem pojechałem blachosmrodem zmienić w końcu opony na zimowe. Wiem, wiem. Pozostawiam to bez komentarza. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że jestem leniwy ;)
Niecały 1 (JEDEN!) kilometr jechałem.... 20 minut. Masakra. Najlepszy jest jednak ogólny nastrój. W mojej ulubionej Trójce nastrojowe kawałki w świątecznych klimatach, dookoła zimowo i zza szyby faktycznie jakoś tak... inaczej. Za to ilość wkurwionych drajwerów na km kwadratowy przekracza wszelkie normy unijne, UNESCO i wszystkie inne, o których nie mam pojęcia. Zajeżdżanie drogi, trąbienie i zacietrzewione pyski występowały dzisiaj w zadziwiających ilościach. A tym czasem...

Zaczął się nowy świat. Podobno. Godzinę 12:12 dnia 21.12.2012 roku spędziłem w zaprzyjaźnionym sklepie z rowerami. Junior w szkole, Ob. Małżonka w pracy - wolałem ewentualnie dokonać żywota wśród tego, co mi daje kopa, skoro nie mogłem wśród najbliższych ;) Na koniec też może być przyjemnie. Nawet powinno.

Rowerowo: Dla równowagi przedeptałem się Meridką przez moje miasto w porze południowej, zanim odebrałem ze szkoły Juniora. Przejażdżka bardzo przyjemna i klimatyczna, kiedy patrzy się na tych wszystkich zaganianych i wkurwionych.
Ludzie... może być fajnie! Trzeba tylko czasem trochę wyhamować, kiedy ciśnienie skacze, bo wbrew pozorom żyjemy w całkiem fajnym świecie. Docenić trzeba to, co jest. Ładnie tu mamy, tylko sami sobie czasem psujemy otoczenie.

Muzycznie: Jako, że pewne - znane wszystkim - święta za pasem, a koniec świata już minął i nastały nowe czasy, nieśmiało proponuję Wam coś, co u mnie jeszcze nie grało. Muzyka znowu nie w moich klimatach, ale chcę pokazać, że może być lekko, miło i przyjemnie tu, gdzie żyjemy. W tle Sean Tyas "The World". Muzyka trance u mnie po raz pierwszy (kto nie lubi, może wyciszyć i tylko pooglądać). Taka niespodzianka :) Bardzo zapraszam i pozdrawiam!


Dane wyjazdu:
26.00 km 0.00 km teren
01:30 h 17.33 km/h:
Maks. pr.:34.60 km/h
Temperatura:-1.0

Koniec świata!

Czwartek, 20 grudnia 2012 · dodano: 20.12.2012 | Komentarze 0

Trąbią o tym w telewizorni, w radiu i gdzie tylko się da. Nie! Nie o świętach.

O rzekomym końcu świata mowa.

Mając na uwadze okolicznościową gorączkę sklepową zauważyłem, że ludzie mają na szczęście swoje zdanie. Może to zwyczajne stąpanie po ziemi, może wdupiemanie takich tematów, a może ignorancja? Na szczęście tacy jesteśmy zaganiani, że nie ma czasu zastanawiać się nad tymi durnotami - i o to chodzi. Bo jak człowiek ma za dużo czasu i nie wie, co ze sobą zrobić, to kanarki się we łbach lęgną i głupoty do głowy przychodzą. Chyba jednak lepiej dokądś podążać, niż rozkminiać statycznie, co by było, gdyby...

EDIT:
Postanowiłem dorzucić coś ciekawego. Klik!. Na pohybel wszystkim Skwaśnielcom.

Rowerowo: nastąpiło przewietrzenie roweru w sprawach zawodowych i hobbystycznych. Częściowo powróciłem do pracy, przy okazji nadrabiając kilometrów i rzucając się w szał zakupów (SZEŚĆ zimowych opon kupiłem: dwie do roweru i cztery do samochodu, bo święta wyjazdowe a i w styczniu pewnie jakieś góry będą...). Nie ma co wietrzyć sensacji, samochodem zimą się raczej nie jeździ to zimówki do tej pory nie były potrzebne - ale będą.

Muzycznie: Hm... Raczej z innej beczki dzisiaj będzie. To takie nawiązanie do rzekomego końca świata, apokaliptycznej sraczki i innych pierdół, które nam wciskają przed świętami. Mariusza Maxa Kolonko chyba znacie? :) Koniec świata w cyfrach wg Jego spostrzeżeń.
Nawet całkiem logiczne!!! :)


Dane wyjazdu:
21.00 km 0.00 km teren
01:15 h 16.80 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:-1.0

O polityce tu nie będzie, chociaż rocznica

Czwartek, 13 grudnia 2012 · dodano: 13.12.2012 | Komentarze 0

Aż tak starym pierdzielem nie jestem, ale ten dzień pamiętam. Kilka z nich w mojej pamięci z tamtej zimy zostało. W telewizorni oglądało się dziennik telewizyjny, reportaże z miast, kolejki, niezadowolonych ludzi, MO i śnieg. Dużo śniegu... Wszędzie było wojsko i godzina milicyjna. Pamiętam też płacz Babci, pełnej obaw, pamiętającej wojnę...
Dla mnie, małolata, wszystko to było niby "na dotknięcie ręki" - ale jednak nierealne. Pamiętam wyłączany wieczorami prąd (trzeba było odrabiać lekcje "po widaku"), zabawy w śniegu, urabianie masła w maselnicy (tata pracował w mleczarni) i prowizoryczną latarkę, świecącą wieczorami nad kuchnią i zasilaną z akumulatora. Wspominam jeszcze stanie w kolejkach w ferie - od szóstej rano - i brak rodziców, którzy spędzali noce stojąc w kolejce za czymkolwiek. Były też opowieści wujka z Elbląga, który wspominał o zamieszkach, starciach i wybuchających petardach. Opowiadał nam o tym przy wigilijnym stole. Nasza rodzina była wtedy na szczęście gdzieś daleko od tego wszystkiego, na wsi, na Mazurach...
Dla mnie, małolata, wszystko było jak zza mgły. Pewnie nikt nie chciałby wracać do tamtych czasów, ale kto wie, kim byśmy byli, gdyby historia potoczyłaby się inaczej?

Rowerowo: wieczorny spacer przez miasto dla dobrego samopoczucia. Przycisnęło lekko, wróciłem z zimnym nosem. Widziałem jakiegoś Wymiatacza - nikogo, kogo bym znał. Super to on jednak nie był... I brony nie miał :) "Bzdura jakaś" - sobie pomyślałem :)

Muzycznie: Trochę dzisiaj poważniej z okazji. Odpowiada mi ta piosenka. Trochę dołuje, ale daje nadzieję. W sam raz, przykładając do tamtych czasów. Zapraszam: Pink Floyd - High Hopes


Dane wyjazdu:
21.00 km 0.00 km teren
01:10 h 18.00 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:-2.0

Robić trzeba nienerwowo.

Wtorek, 11 grudnia 2012 · dodano: 11.12.2012 | Komentarze 2

W niedzielę rano wychodziłem z hotelu na zajęcia. Też mi wydarzenie, pfff...
Oddając klucze w recepcji zwróciłem uwagę na Miłego Jegomościa. Taki zwykły, normalny facet - ale przyciągnął moją uwagę sposób Jego rozmowy z recepcjonistką. Pełna kultura, życzenia świąteczne, jakieś miłe słowo. Aż nad tym chwilę "przystanąłem", bo ludzie zagonieni, wkurwieni na pogodę / rząd / życie / współmałżonka / brak czasu / niedostatek (niepotrzebne skreślić) - a tu taki "inny" człowiek się pojawił. Zamieniłem ze wszystkimi słowo na pożegnanie, bo wypadało świątecznie życzyć dobra wszelakiego i poczłapałem do samochodu.
Na parkingu trochę odśnieżania blachosmrodu, jeszcze jakaś miła rozmowa o bzdurach z Jegomościem w czasie machania zmiotką. Potem ja do swojego pudła, On do swojego. Cyk - moja Marysia od kopnięcia, a Jego Astra "chryn chryn chryn" - i ani myśli zaskoczyć. Podszedł Chłopina do mnie z pytaniem, czy bym go na zaciąg nie szarpnął... No czemu nie?!
W międzyczasie, pod Jego nieobecność w aucie, zadziałał centralny i Astra się wzięła i zamkŁa. Z kluczykami w środku.
Wiecie co? takiej wiąchy dawno nie słyszałem... "Kurwy" leciały na kilogramy, Jegomość sprzedał kilka soczystych kopów "jak leci", połamał kołpak. No i ta twarz... Mieszanka szału i rezygnacji "na pełnej kurwie". Przeprosiłem Gościa z obawą, że moja odmowa pomocy spotka się z kopem w moje tyle światło - i pojechałem sobie.
Ludzie mają po kilka twarzy...

Rowerowo: wieczorne widoki na elbląskich chodnikach wprawiły mnie w konsternację... Nie wiem, komu zawdzięczać mam to zjawisko: chodnik w śniegu, rowerowa odśnieżona. No chociaż raz!
Niby lekki minus, ale posolone drogi chlapią strasznie.

Muzycznie: Tatiana i Dawid Podsiadlo - Tu i teraz.
Muzycznie nie moje klimaty, ale Tatiankę lubię za głos. Przed świętami kawałek na miejscu.


Dane wyjazdu:
19.00 km 0.00 km teren
01:01 h 18.69 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:-3.0

Mięsny jeż.

Poniedziałek, 10 grudnia 2012 · dodano: 10.12.2012 | Komentarze 0

Weekend jakoś zleciał - w zasadzie bardzo szybko. Ominęły mnie grudniowe pączki, szkoła podiwaniła ;) Na osłodzenie takiej straty sobotni wieczór w Olsztynie spędziłem w Irish i AQQ. Udało się zebrać kilkoro znajomych ze szkoły na małe posiedzenie i pogaduchy niekoniecznie o kinezyterapii, masażach i metodyce zajęć ;)
Hotel był ok, spać gdzie było - i to najważniejsze!
Rowerek przechłodziłem dopiero dzisiaj - weekend niestety rowerowo bezpłodny.

Rowerowo: szwendactwo w sprawach doczesnych, bardzo nietypowe. No niech mi ktoś pokaże wpis na BS, w którym jest cynk o jeździe do weterynarza na badanie mięsa? Zamierzam zakupić prawdziwą, wiejską, wędzoną na prawdziwym dymie z olchy, czereśni i jałowca porcję mięsiwa na stół okazji zbliżającej się okazji. Ma pachnieć tak, żeby zostało w pamięci. I nie chodzi o Boże Narodzenie. Jeszcze nie! Ale spoko, niebawem o tym będzie. Obiecuję :)

Muzycznie: Piotr Rogucki: "Piosenka Pisana Nocą". Kawałek niby spokojny...


Dane wyjazdu:
12.00 km 0.00 km teren
00:38 h 18.95 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:-3.0

Errare humanum est

Czwartek, 6 grudnia 2012 · dodano: 06.12.2012 | Komentarze 3

Trochę dzisiaj pocisnę łaciną, bo już mam tego dość.
Jakoś tak się ostatnio nerwowo zrobiło - a ja powinienem dbać o zdrowie. Jako, że zależy mi na dobrym samopoczuciu swoim i najbliższego otoczenia, nie bez znaczenia są też dla mnie sprawy innych. Stąd zreflektowałem się, że chyba ostatnio za dużo emocji okazywałem wobec spraw nie tyle niepotrzebnych, co banalnych i niemających dla mnie żadnego znaczenia. Możliwe, że się nawet zagalopowałem - więc jeśli kogoś uraziłem, to zwyczajnie przepraszam i wyciągam rękę na zgodę. Mamy dookoła tyle shitu, że warto powstrzymać się od generowania kolejnych, gównianych sytuacji. Ja tam jestem człowiek pokojowy, nie kręcą mnie wojenki bez sensownego powodu :)
Gwoli wyjaśnienia komentarza Świętego Mikołaja do wczorajszego wpisu (miło, że wpadł, jako jedyny bez obawy o swoje dobra wszelakie - no i wiem, że istnieje): na dole strony jest taka mała kratka "stat4u". To nic innego, jak dorzucony przeze mnie program z tej strony. Nic nadzwyczajnego, żaden trojan, keylogger czy inne tego typu świństwo. Jeśli taki informatyczny prostak jak ja sobie z tym poradził, to każdy to też może zrobić ;) Nie ma w tym nic nielegalnego, zabronionego. Na BS jest to często spotykany dodatek do bloga. Najnormalniejsza wtyczka zliczająca podstawowe statystyki wejść, którą wrzuciłem ze zwykłej, ludzkiej ciekawości: żeby czasem sprawdzić, czy ktoś moje bohomazy czyta - bo okazało się dzięki temu, że niektórzy do mnie zaglądają, a jak już czytać nie mogą moich głupot - to chociaż czasem posłuchają. Bo nie tylko dla siebie to piszę... A cudze życia mnie naprawdę nie obchodzą, dość mam jazdy w swoim ;) Inna sprawa, że każdy ma swój styl i da się poznać po sposobie pisania, kto zaszczyca miłym słowem.
Tak czy inaczej:
Corrumpunt mores bonos colloquia mala

Rowerowo: chłodno i rześko, dzionek był miły. Jednak dane mi było przewietrzyć portki dopiero przed 20:00. Aby dla zdrowia i żeby głowę przewietrzyć z głupot :)

Muzycznie: The Flashbulb - Undiscovered Colors. Czyż świat nie jest fajny? :)


Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
01:17 h 18.70 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:2.0

Jestę Chakerę :)

Środa, 5 grudnia 2012 · dodano: 05.12.2012 | Komentarze 7

A się dzisiaj ubawiłem!!! Wygląda na to, że u niektórych wojenki "Elbląg - Reszta Świata" ciąg dalszy trwa na BS - ba! Rzekłbym nawet, że może owa wojenka stać się sprawą życia lub śmierci! - a przynajmniej sprawą honoru :) (wybaczcie ten uśmiech, jakiś jestem dzisiaj ironiczny...).
Ktoś dyskretnie o mnie napisał:
"to jest wpis kolesia, który uważa się za normalnego zdrowego psychicznie człowieka, który do tego wszystkiego udziela się jako wybitna postać "intelektualna" w świecie elbląskich bikerów, to nie żart, koleś ma na stronce najprawdopodobniej pochowane trojany i się nawet nie krępuje o tym pisać, jak Wy to rozumiecie?" (EDIT: musiałem powiększyć, bo literki nieczytelne...)
Jeśli Kolega (Koleżanka?) używa wobec mojej osoby słowa określenia cyt. "intelektualna", to mi bardzo miło - ale to zwyczajnie gruba przesada... Naprawdę! Trochę interpunkcja nie gra, ale pomijam, nie jestem małostkowy. Słowo ma wagę, nie przecinek (podobno).
Fakt, że posiadam rzekomo coś nielegalnego, powinien Autorowi tych słów dać do myślenia: dysponuję czymś zabronionym. Może warto sprawdzić, czy ktokolwiek zaglądający na mojego bloga nie doznał ostatnio jakiegoś uszczerbku materialnego (straty moralne to już trudniejsza sprawa...)? A może komuś z Was z konta wcięło pieniądze w okresie, kiedy prowadzę tego bloga? Można też o tym napisać do Właścicieli tego portalu, w końcu mogą wszystko sprawdzić. Przypomnieć również warto, że za ukrywanie przestępstwa (? - nie wiem, jaka jest kwalifikacja mojego potencjalnego czynu, to nie moja branża) można też "zarobić", więc nie ma co - może warto rozważyć doniesienie do prokuratury (trudne słowo...) o możliwości popełnienia przestępstwa komputerowego? Jest w naszym mieście prokuratura, jest blisko - w sumie dla niektórych to nawet bardzo. Wielu problemów z tym nie powinno być. To ja czekam na zawezwanie i organa ścigania, z kawą o poranku.

A tak na poważnie: miejcie Człowieki trochę powagi... Ty, Szanowny Gościu też! Masz przecież wszędzie blisko...
Kłaniam i pozdrawiam!

Rowerowo: Hurra-optymistą byłem, bo o ile przed południem było mglisto i mokro, to wieczorem ścisnęło i na ulicach zaczęło być ślisko. Więc zawróciłem do domu... Zdjęć z przejazdu nie posiadam. Taki ze mnie oszust i szachraj! :)

Muzycznie: Linkin Park "Robot Boy" dzisiaj do posłuchania. Zawsze Ich lubiłem :)


Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
01:02 h 19.35 km/h:
Maks. pr.:32.20 km/h
Temperatura:2.0

Ludzie mili...

Wtorek, 4 grudnia 2012 · dodano: 04.12.2012 | Komentarze 4

Czasem sobie myślę (!!!), że Polacy to dziwni ludzie. Mali, zawistni i złośliwi - tak normalnie, bezinteresownie. Nawet na BS zdarza mi się widywać takie - na szczęście nieczęste - przypadki.
1. Pewien kolega brał udział w 12-godzinnym maratonie. Zrobił naprawdę ładny dystans. Niestety - znalazł się ktoś bezczelny, kto przejechał tego dnia kilka km więcej, i cała gloria "najdłuższej wycieczki" dnia (a pewnie i miesiąca) poszła w pizdu... do innego rowerzysty. Zostało na BS ogłoszone, że "naj" jest - niestety - przypisany innemu koledze, nie 12-godzinnemu Maratończykowi.
2. Ktoś jeździ trochę więcej niż inni. Zdarza się nawet codziennie, że mamy nasz Numer 1! Wtedy BS ogłasza zwycięzcę dnia, miesiąca i roku...

Wszystko to daje "rowerniętym" ludziom kopa i wielu motywuje do kręcenia kolejnych kaemów. Dobrze, kiedy cała energia idzie w rower - bo niestety zdarzają się Człowieki, którym przeszkadza jakiś "ktoś", kto robi trochę lepiej i więcej, kto kręci na swoje osobiste 100% i robi to dla siebie, a nie dla splendoru i karmienia swojego ego. Ci, którzy ich nie lubią, robią kwas. W promocji, za darmo.

Atoli, byłem niedawnymi czasy na blogu Jednego z Drugim... Obu znam - ba, znam praktycznie większość elbląskich rowerzystów z BS. Nie z obrazka w internecie, nk czy mordoksiążki - ale znam Ich jako ludzi realnych, z krwi i kości. Z trasy, wspólnych wyjazdów o każdej porze roku, z alleycatowych wieczorów przy ognisku i nie tylko, z rozmów o sprawach poważnych i życiowych i z wspólnego pomagania sobie, kiedy tak trzeba zrobić.
W Elblągu (to wbrew pozorom niewielkie miasto i po kilku latach śmigania na dwóch kołach wszyscy "codzienni" rowerzyści się znają) jest kilku dobrych ludzi. Mam tu na myśli zarówno rowerzystów, jak i Ludzi. Właśnie Ludzi. Dlatego będę ich bronił, kiedy jakakolwiek ciemna dusza będzie ich obrażać. To taka zwykła, normalna solidarność, bo mendy się nie broni - ale przyjaciół trzeba. Przecież to normalne...
Taką mam właśnie zasadę. Jak wlezie mi na podwórko piesek, który jest miły - to dostanie kawałek kiełbasy i dobre słowo. Ale jak rozsypie mi kubeł ze śmieciami i będzie jeszcze ujadał na mnie pokazując zęby, to niech się nie zdziwi jak oberwie gumofilcem. Nie mam zamiaru nikogo wyzywać od psów - bo to statystycznie bardziej porządne stworzenia, niż ludzie. Niepełnosprytnym śpieszę donieść, że o tych pieskach to taka przenośnia.
Porządnych ludzi zawsze będę bronił.

Rowerowo: "domykałem" sprawy w pracy, potem jazda po mieście w finansowych sprawach osobistych. Pierwszy śnieg tej zimy i lekki przymrozek. Bardzo miły dzień, zdecydowanie poprawił mi krążenie :)

Muzycznie: tu małe i totalnie luźne nawiązanie do mojego przydługiego i nudnego wywodu o Człowiekach... Ludzie Mili i Ich piosenka o tym samym tytule. Zapraszam...


stat4u