Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

Podróże z juniorem

Dystans całkowity:2044.65 km (w terenie 19.00 km; 0.93%)
Czas w ruchu:86:52
Średnia prędkość:18.19 km/h
Maksymalna prędkość:55.50 km/h
Suma podjazdów:2 m
Liczba aktywności:64
Średnio na aktywność:31.95 km i 1h 46m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
32.00 km 0.00 km teren
02:05 h 15.36 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:4.0

Nowe drogi Starego Miasta

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 2

W czasie wieczornego wietrzenia portek postanowiłem śmignąć bez celu, przed siebie. W okolicy Starówki, na jednej z uliczek, jakiś młody przypał mało mnie nie rozjechał... Przez moment pomyślałem, że może uwalony jestem, czy cuś w podobie - no ale nie, wyjechałem wyjątkowo prawidłowo i wyjątkowo trzeźwy jak świnia ;)
Coś tam krzyknąłem w stronę kierowcy na temat ślepoty, ale gość mi pokazał, że ma środkowy palec - i pojechał sobie, dudniąc subwooferem. Kawałek za rogiem Pan Tłumok skręcił w jedną z uliczek, a ja poleciałem w okolice tramwaju przy Bramie Targowej, po czym zawróciłem robiąc kółeczko wkoło niego. Wracam - a tu niespodzianka! Kolesia zatrzymała Policja, i akuratnie pisali mu mandacik. Gościu załapał się za wjazd pod prąd.
Nic tak Polaka nie cieszy, jak nieszczęście drugiego człowieka...
Gadka z policjantem z poczuciem humoru wyglądała - mniej więcej - tak:
- Jak to, panie władzo, to tu nie ma skrętu w prawo?!
- Kiedyś był - ale już nie ma... Chociaż zasadniczo to jest, ale płatny.

Cholera, strasznie chciałem się pochwalić temu gnojkowi swoim palcem, no ale nie wypadało ;)

Rowerowo: Trochę sam, trochę z Juniorem. Przyjemny, spokojny dzień. Mimo wszystko ;)

Muzycznie: 73. notowanie LP3 wygrało The Police. "Wrapped Around Your Finger"


Km z Juniorem: 9

Dane wyjazdu:
59.80 km 0.00 km teren
02:33 h 23.45 km/h:
Maks. pr.:44.60 km/h
Temperatura:29.0

Jazda w saunie i "emeryckie" spostrzeżenia

Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 07.07.2012 | Komentarze 7

Niezwyczajny jestem marudzić, ale czasem lubię się pozżymać nad zwykłą ludzką głupotą. No a jakże, status o-mało-co emeryta-społecznika zobowiązuje do wściubiania nosa w nieswoje sprawy i ponarzekania. Tak zwyczajnie, sobie, pod nosem. No i dzisiaj miałem taki dzień, że coś mnie wkurwiało...
Obrazek 1: wychodziliśmy na małe rowerowanko z Juniorem. Za nami wyszedł gościu z bloku, z workiem śmieci w ręce. Po co jest śmietnik? Zgadniecie? Ano właśnie... Żeby jebnąć wór pod drzwiami, bo mu daleko te pół metra dalej było, o otwarciu drzwi i podniesieniu ręki nie wspomnę nawet!
Obrazek 2: Wracamy z tripu. Mieszkamy w wieżowcu. Środek dnia, do klatki schodowej za nami wchodzi inny gościu, na oko 40+. Na inwalidę mi nie wygląda, pomijając oddech budowańca z PRLu (wybaczcie, wszyscy Prawdziwi Fachowcy z tego czasu...). Idzie do drzwi windy - i tu następują okoliczności powodujące opad moich rąk :) Raz: zapala światło (z automatu świeci się na dwóch piętrach, a jest środek dnia). Ciąg dalszy: typ czeka na windę, która jeeeeeeeeeeeedzie z dziewiątego (druga zablokowana była akuratnie). Czeka i czeka, i czeka, i kurwa czeka! W końcu drzwi się otwierają, typ wsiada i - UWAGA! - jedzie na DRUGIE piętro. Dawno by pokonał te 38 schodków... A ja, zwykły idiota, zapierdalam z rowerem na ramieniu na czwarte i w dół bez marudzenia, codziennie i niezmiennie od kilku lat... (Wyjaśniam podejrzliwym, że ładowałem do widny Juniora z rowerem, stąd całe spostrzeżenie). Ludzie to ciekawe stworzenia...

Rowerowo: małe pomykanko z Kamilem, w lepkim powietrzu i temp. powyżej 30*C, a wieczrem szwendak przez miasto i Kępę Rybacką. Wyjątkowo dobrze mi się dzisiaj jechało, wieczorem pomimo mruczącego nieba było całkiem miło. Szkoda tylko, że solo - no ale przynajmniej się przegoniłem.

Muzycznie: Lady Pank z 71. notowania Trójki. "Moje Kilimandżaro". Energetyczny kawałek i te ich gitary...

Km z Juniorem: 8

Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
01:18 h 18.46 km/h:
Maks. pr.:36.20 km/h
Temperatura:31.0

Polak wybrzydza, że gorąco w lipcu

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 3

Na początek napiszę, żebym nie zapomniał:
Życzę stu lat i zdrowia dla Gabs! i oczywiście wznoszę toast!

A teraz wracam na ziemię, po której rowerami się jeździ.
Dzisiaj średnio statystycznie termometr pokazywał jakieś 30-32*C, więc poza parówą i miękkim asfaltem nie ma o czym wspominać, ale jest jedno ale...
Z powodu wczorajszych wrażeń wycieczkowych zapomniało mi się napisać, żem jednej pańci przypierdolnął w futro na smyczy. Zwyczajnie, po chamsku i jak ostatnia łazęga barowa. Na dodatek żałuję, że z okazji jazdy w SPDach nie zdążyłem się wypiąć i sprzedać kopa psu w zad, chociaż zwyczajnie wypadałoby nadać pędu właścicielce, ale to nie po dżentelmeńsku...
Widoczek był - a jakże - standardowy. Pani na chodniczku, piesio na ścieżce. Ofkors dłuuuuuga smyczunia i ofkors baaardzo niski pies. Dzwonienie z daleka ni chuja nie skutkowało, bo "Pańcia - Królowa Chodnika" miała w dupie jakiegoś transwestytę w lycrach, zapiętego przez dwa pedały jednocześnie. Zwyczajnie sprzedała mi spojrzenie z pogardą, że ośmielam się zaburzać Jaśnie Pani beztroski, wieczorowy spacer z poskramiaczem gęsich wątróbek. Dlatego wyrzutów nie mam. Żadnych, ale to kurwa ŻADNYCH! Mój obojczyk postawił mi wieczorem piwo.
Ironicznie jeszcze na marginesie zauważam, że im mniejszy i "nie-psi" pies, tym więcej metrów sznurowadła uczepionego do szyi potrzebuje. A mówią, że to faceci potrzebują przedłużenia ;)
Może nie jest to statystyka, tylko moje zezowate szczęście, że spotykam takie stworzenia połączone sznurkiem?
Jednakowoż uczyniłem to (tego kopa, znaczy się) z przyjemnością i zaciśniętymi zębami, i mam w dupie czyjeś oburzenie.

Muzycznie: wieczorny piątek upłynął mi - a jakże - na słuchaniu listy Trójki.
Michał Starepole z Maggie Reilly (ktoś jej imię i nazwisko przetłumaczy na nasze? :) ) grali piosenkę, która jest dzisiaj klasykiem. Wygrała w 68. i 72 notowaniu, lekko 29 lat temu. Prawda, że fajne? :)
Moonlight Shadows - Mike Oldfield & Maggie Reilly

Km z Juniorem: jakieś 8...

Dane wyjazdu:
49.00 km 0.00 km teren
02:50 h 17.29 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:

Wyjątkowo mierny tydzień...

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 0

Jak niemoc, to niemoc. Możliwe, że to wina pogody i płaskiego nastroju w robocie, ale co miałem napisać, już poszło...

Rowerowo: zero uniesień, zwykłe kaemy pracowo-domowe z trzech dni. Żadnych rewelacji, niestety. Jedyne erotyczne przeżycie to pucowanie goleni w amorku i tylnego trójkąta mojej Meridy ;)

Muzycznie: Klasyka w Trójce, z 1983 roku. "Śmierć w bikini" znalazła się na szczycie listy w notowaniach 46-48. Charakterystyczne, niepowtarzalne brzmienia Republiki... No ten klip... teraz takich się nie robi.

Km z Juniorem: 11

Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
01:18 h 18.46 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:

Nienatarczywa dedykacja dla Urlopowiczki

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 0

Jeśli Ciebie, Człeku Drogi, tytuł przyciągnął - znaczy się, że masz wakacje we łbie (w Łebie?...) No dobra, wpis zaczynam murmurandem!
Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem!... Oj żesz w pysk! Chyba nie trafiłem! No trudno, ale ogólnie trzymam się nastroju, bo wesoła nowina! :)
Po pierwsze: są tacy Przepyszni Ludkowie, którzy zaczęli urlop (niestety, beze mnie, tym razem...)
Po drugie: zwyczajnie mnie jara taka pogoda - nawet kiedy jadę do pracy świadomy czyjegoś rilaksu! :)
Po trzecie: STO LAT! jest dzisiaj malutka impreza, do której nie zostałem dopuszczony - więc niniejszym oznajmiam że nie daruję! No bo żeby aż tak perfidnie skrywać się przed towarzyszami doli i niedoli - to ja sobie na to nie pozwolę! Niniejszym składam jednakowoż potulne życzenia zdrowia oraz rozkokoszności, stanowczo protestując fakt mojej nieobecności, razem ze swoją osobistą wątrobą! ;) No - ale! Zemsta została przyobiecana, i nie obędzie się bez po-pysku!

Rowerowo: obrodziło pogodowo, poranne (o 6:10) 16 stopni grzało obiecująco. Świadom swych praw i obow.... yyy... (coś mi się pojeb..yliło!) - ŚWIA-DO-MY nadciągającej, przezacnej pogody urlopowej (zamówiona była, a jakże!) pociąłem z rana do pracy, nałokoło i z radością. Mijający weekend lekki nie był, bo upłynął pod znakiem spuchniętego ryjca. W papę nie dostałem - ot, zwyczajnie moja morda postanowiła zmienić profil, w okolicach mojej lewej dolnej ósemki. Aż się zastanowiłem, czy w tym wieku rosną zęby mądrości - ale znając siebie odpowiedź mogła być jedna... Przecież nie podejrzewam siebie o TO! ;) Zwyczajnie rowerem pojechałem naokoło, żeby pojechać naokoło.

Muzycznie: No a jakże, ciągle gdzieś wokół mnie gania muzyka.
Dzisiaj z najlepszymi, gorącymi życzeniami! Relaksacyjnie że aż oj!... Od samych obrazków w klipie robi się sennie i miętowo...


km z Juniorem: 9

Dane wyjazdu:
84.00 km 0.00 km teren
04:49 h 17.44 km/h:
Maks. pr.:45.70 km/h
Temperatura:

Paluszki i piwo, jego mać...

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 15.06.2012 | Komentarze 0

Tytułowy zestaw skutkuje wzrostem pępa, zwanego przez niektórych saganem, tudzież pieszczotliwie brzusiem - jak to mówi mój Junior. I to jest moje jedyne "przeciw" aktualnie trwającemu Jewro Dwa-Dwanaście, bo byczenie się przedt tiwi i konsupcja powodują wzrost masy, niekoniecznie mięśniowej. Muszę schuść, bo utyty jestem!
...Poza tym nie mam nic przeciwko, wręcz przeciwnie! ;)

Takim tandetnym, konsumpcyjnym sposobem minął tydzień, z lekka chlapowaty, tatusiowy, bez rowerowych wzwodów i przed telewizorem. Kto wymyślił tą cała gałę kopaną?! Trzymam kciuki za naszych, niech idą w górę i walą bramy, a nie - kurwaszjegomaść - "piłka leci hen wysoko". Mają między słupki walić, a nie w sputniki!
Za siurka jesień kojarzyła mi się z robieniem korali z jarzębiny, ale w tym roku zgraja gospodyń w zapaskach skutecznie zniszczyła moje dzieciństwo. W zasadzie bardziej głosujący mnie powalili swoimi gustami, ale podobno o tym się nie dyskutuje... Facepalm - nic innego nie wypada mi napisać, ale przedstawiam tu jedynie swój punkt widzenia, jedynie słuszny dla mnie :)

Jak to miło, że piątek przyniósł jakieś uniesienia i przeżycia, no i przyśpieszony oddech, i owszem. Nie to, żeby coś się działo "w tych sprawach", ja zwyczajnie podjechałem dwa razy pod górkę! (żeby dać i dostać). Wszystko w ramach małego konsjerżu związanego z XXIV Alleycatem w Naszym Mieście. Fakt - z pewnych powodów na mecie byłem prawie ostatni, ale zarówno tam, jak i na starcie spotkałem i poznałem kilka nowych dusz, najwyraźniej skażonych cyklozą i dobrym humorem, pochichrałem się też ze starą, dobrą lożą szyderców (znaczy się z ludzikami na wzór i podobieństwo pewnych dwóch dziadków z balkonu w teatrze, ze znanej niektórym bajki "Muppet Show"). Darmowa, sponsorowana kiełbasa i cukierki mordoklejki za friko od Pięknych Kobiet ułagodziły me jestestwo, więc z ryjem zaklejonym słodyczem (straszne doświadczenie!) pojechałżem ku domowi, bynajmniej nie najkrótszą drogą. Zastanawia mnie fakt, że mój Junior radzi sobie lepiej z tymi cukierkami o konsystencji przyschniętego butaprenu lepiej niż ja. Wyjątkowo nawet trochę zmarzłem, po raz pierwszy od wieków. Aż się chciało przytulić! ;)
Uwielbiam miasto nocą, oglądane z siodła roweru. Dla takich wieczorów warto żyć, chociaż żałuję, że nie było tej jazdy więcej i dalej :)

Rowerowo: no niestety, seksu, gwiazdek we łbie i uniesień w tygodniu nie było. Raz - że pogoda smoleńska, dwa: kierat w robocie dość skutecznie mnie zniechęcał, no i trzy: jednak trzeba popatrzeć, jak chłopaki haratają w gałę. Piątek to cudowne zwieńczenie tygodniowej malizny.

Muzycznie: "Objazdowe, nieme kino" grało Perfect-cyjnie, od 42. do 44. listy radiowej Trójki. Niezmiennie żałuję, że dzisiaj nie mamy muzy i koncertowych klimatów z lat 80-tych. A może mi tęskno za beztroskimi latami?...


Km z Juniorem: 18

Dane wyjazdu:
22.00 km 0.00 km teren
01:21 h 16.30 km/h:
Maks. pr.:25.00 km/h
Temperatura:19.0

Wypasiona średnia... wrażeń

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 0

Długiego weekendu nie było, niestety. Nie znaczy to jednakowoż, że nie był udany, o czym przekonała się moją wątroba, przy okazji jubileuszu Ilfinga, znanego pomykacza i miłośnika mokrej fajki ;) z naszego forum. Działkowa impreza była wypasiona, i - co by nie powiedzieć - udowodniliśmy sobie, że "bez prądu" też da się bawić. Za dobry humor, pyszniackie sałatki i przecudnej urody szaszłyczki baaardzo dziękować, ze szczególnymi podziękowaniami dla pewnej Damy, która cierpliwie wystała cały wieczór przy grillu dbając, aby niczego ciepłego nam nie zabrakło - oprócz ciepłej wódki. Tej zwyczajnie nie było. Podziękowanie osobiste me kieruję też dla niedziELI, za to że dała się namówić na sobotę ;) oraz dla Ani, że wytrzymała dzielnie wspomagając Elę w trudnych chwilach (znaczy się, że wytrzymała nerwowo w mojej okolicy i nie sprawiła mi manta do spółki z Elą za całokształt mego zachowania w drodze powrotnej).
Nie-dzielny poranek obudził głową z bajki o Bolku i Lolku, więc świadom swoich praw rower sobie odpuściłem... Za to po południu przemieściliśmy się na rubieże pod Starogardem Gdańskim (wyjątkowe miejsce, coś mi o tym wiadomo!...) w celu przybliżenia Juniorowi odrobiny historii. Piękna inscenizacja bitwy pod Rokitną miała tu miejsce. Za rok - o ile pogoda pozwoli - spróbuję skaptować ludzi na wycieczkę rowerami, bo warto. Bardzo warto...
Zdjęcia nijak nie oddają uroku i klimatu, to trzeba zobaczyć!
Rowerowo: całe kilometry zjechane przez sobote i niedzielę rodzinnie, spacerowo i w idealnej pogodzie. Miasto i Bażancik, z Panem Prezesem i Żoną.

Muzycznie: Tytułowo dobry kawałek dla początkującego rowerzysty ;)
Zwycięzca z 41. notowania listy radiowej Trójki, z 29 stycznia 1983 roku. Maanam - Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech.

Km z Juniorem: całość.

Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
01:18 h 19.23 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:

Jarzębina won!

Wtorek, 5 czerwca 2012 · dodano: 05.06.2012 | Komentarze 3

Powoli wszystko się wycisza. Coraz mniej o politykach, trochę więcej o autostradach i karetkach. Wszędzie są piłkarze i nasz ładne stadiony. Poczyniłem dzisiaj w pracy przygotowania do ustawki na piątkowy mecz otwarcia ;)
Jutro dzień bez roweru, chociaż obiecałem... Niby nawet mi przykro, ale czasem wypada z Nienackiego coś innego. Zdecydowanie będę płukał sobie żyły, kolega będzie się żegnał. A ja potem...

Rowerowo: o dziwo chłodne poranki mi odpowiadają - od zawsze! :) 12 stopni w krótkich porciętach że tak powiem... pobudza! :D Jak dla mnie, taka pogoda może być!

Muzycznie: dzisiaj małe odstępstwo, LP3 nie będzie - bo znalazłem swój osobisty, wypasiony kawałek - moim zdaniem to jest IDEALNY PRZEBÓJ na Euro Dwa-Dwanaście. Zupełnie inna śpiewka niż owoc Jarzębiny. Ładuje, jeży włos, daje kopa, wykręca i zaciska zęby. Można WSZYSTKO!
Luxtorpeda i "Hymn". Słuchać głośno!

Km z Juniorem: 7

Dane wyjazdu:
43.00 km 0.00 km teren
02:22 h 18.17 km/h:
Maks. pr.:46.50 km/h
Temperatura:16.0

Czterej Pancerni i złodziej rowerów

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 2

Sobotnia tułaczka barowa nie obyła się bez sukcesów, oczywiście. Piękni i Młodzi ustalili, że niedziela bez pedalenia zostanie zaliczona do Dni Rowerowo Nieudanych.

Roweroro: Ustawka była o 11:00, więc wyruszyłem deczko wcześniej. Niby nic, ot - rowerowa popierdółka, ale dałem komuś na ul. Chrobrego pamiątkową nalepkę (w zamian za Medal Za Dzielność, którego akuratnie mi zabrakło...), a potem sru! przez miasto.
Takim sposobem znalazłem się w okolicach pewnego roweru, któren postanowiłem w swej prostocie zwyczajnie podiwanić, bo czerwone rowery są podobno najszybsze. Właścicielka - niestety - zdybała mnie pod sklepem, na gorącym uczynku... Widząc moją niezgrabność w kradziejstwie uśmiechnęła się tylko z politowaniem - chociaż przez ułamek sekundy zaobserwowałem oczy kota na polowaniu u Pani Właścicielki. Przecudownie, żem wpierdolu nie dostał ani deczko za moje prostackie zachowanie, za co dziękuję niedziELI :) No i nici z całej złodziejskiej przygody, psikus nie wyszedł jak należy - ale poza tym dzień przecudnej urody w Dobrym Towarzystwie, nawet z Potencjalnymi Triatlonistami z Ebowa w tle, w okolicach Jeleniej Doliny. Kąpali się zwyczajnie, no co!? Nie można? :) No to ja Wam pięknie dziękuję za taki spacer, pięknie dziękuję! :)

Muzycznie: kolejny rodzynek z LP3. To była ostatnia lista Trójki w 1982 roku. Idealny kawałek na umęczony, popółnocny sylwestrowy taniec :) Dionne Warwick - Heartbreaker

Km z Juniorem: 5

Dane wyjazdu:
88.00 km 0.00 km teren
04:45 h 18.53 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:

Energetyczny środek tygodnia

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 30.05.2012 | Komentarze 1

A to ci niespodzianka!

Na wyjściu z progu postanowiłem powalczyć. Po wpisie Dareckiego nt. Chłopaków z Ministerstwa zjechała mi się Kontrola, Jakiej Jeszcze Nie Było (w postaci Czterech Panów Od Ministra), i rzeźbi mnie i moją okolicę od początku tygodnia. Skończą w piątek. Z tego też powodu pracuję w pracy i robotę wożę do domu, żeby otoczenie było zadowolone, a i dla własnej satysfakcji także - a jakże... Podobno walczę o dobre perfumy dla żony (łat?!)

Rowerowo: Suma łot poniedziałku. Dla podniesienia libido wybryknąłem o rześkim poranku (ledwo 8 stopni) tuż przed 6:00, napotykając w mieście Mirka.

Muzycznie: na starcie zimy w 1982 roku rządziła Republika. Ogólnie jesień i zima 1982 roku to rządy polskich Artystów. "Telefony" były na szczycie przez 3 tygodnie, w 31, 32 i 33 notowaniu.

Km z Juniorem: 12

stat4u