Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

Okolice Elbląga

Dystans całkowity:11342.78 km (w terenie 170.00 km; 1.50%)
Czas w ruchu:425:48
Średnia prędkość:20.73 km/h
Maksymalna prędkość:142.30 km/h
Suma podjazdów:174 m
Liczba aktywności:183
Średnio na aktywność:61.98 km i 3h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
29.00 km 0.00 km teren
01:00 h 29.00 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:16.0

Jak zrobić sobie dobrze...

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 0

Wbrew pozorom nie jest to pytanie retoryczne, nie dotyczy samogwałtu i innych technik okołoerotycznych. Zwyczajnie, można sobie zrobić dobrze na rowerze ;)

Rowerowo: bo siedzę, bo gnuśnieję, bo mi się nie chce, bo... Właśnie dlatego dzisiaj chciałem mocno, ale że wiek nie ten, wyszło też krótko ;) Chciałem przetestować małą elektroniczną pierdółkę, którą niektórzy zwą telefonem. Chciałem obczaić sportstrackera no i wszystko cacy, ino nie wchodzą mapki na bs. No szkoda, zostawię na przyszłość :) Zjechałem się mocno i przyjemnie, a wszystko w sumie w godzinkę. Dobrze mi tak!

Muzycznie: Nooooo proszę Państwa! Ten kawałek ogrywało się z gitarą w niejedną mazurską noc, nad jez. Wągiel, nad Bełdanami, Niegocinem i Krutynią, także w innych okolicznościach przyrody - że o Wetlinie nie wspomnę. Oj, wspomnienia... Aya RL i "Skóra". Klasyka ogniskowa. Kawałek okupował pierwsze miejsce w LP3 przez cztery notowania, od 121 do 124. Na tym niejeden domorosły szarpidrut gitarowy się wychował :)
Ciężko znaleźć oryginał, ale klip oddaje klimat. Wszyscy śpiewali, odkąd pamiętam.
Kategoria Okolice Elbląga


Dane wyjazdu:
87.00 km 0.00 km teren
03:28 h 25.10 km/h:
Maks. pr.:55.50 km/h
Temperatura:19.0

Rajdowa moczymorda

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 0

Fidelitas w Elblągu. Proszę sobie wygooglać, nie będę się rozkminiał zbytnio, bo mam czkawkę ;) Impreza gruba, towarzyska, tradycyjna i w celu szczytnym. Miło, przy ognisku, na wesoło.

Rowerowo: nieurodzaj ostatnich dni wywołał chęć pojechania po bandzie. Paradoksalnie: od dwóch lat zapisywałem się na rajd i ani razu nie pojechałem. Dzisiaj zapisałem się dopiero na starcie. Nie wiem, jaki był podział na długą i krótką trasę, ale na dłuższej byłem... nieważne który. Nie o to tu chodziło.

Muzycznie: Pasuje mi dzisiaj ta piosenka. Prezent od lata.
Wolna Grupa Bukowina - Sielanka o domu. Moje gówniarskie czasy z gitarą przy ognisku...


Dane wyjazdu:
101.60 km 8.00 km teren
04:49 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:41.20 km/h
Temperatura:19.0

Padłeś? Powstań! Konserwa turystyczna...

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 02.09.2012 | Komentarze 0

Zawsze, kiedy jestem dość zdrowo zjechany (jak na moje możliwości, oczywizda), mam ochotę na wielkiego kebaba, pieczonego kurczaka albo jakieś inne mięso, bez względu na jego zdrowotność i ilość cholesterolu. Ma być pieczone, soczyste i pachnące!

Rowerowo: Trip na Zielonkę Pasłęcką, żółtym szlakiem.
Wystartowałem na głodasa, posilony poranną kawą jedynie. Mając w głowie kanarki z powodu pięknej pogody i lepszy niż ostatnio humor (w końcu wsiadłem na rower po długiej przerwie) w ramach przeciwdziałania głodowi i w celu naładowania baterii na wycieczce rzuciłem temat, żeby olać banany, batoniki i inne wycieczkowe, rowerowo-kaloryczne rewolucje. Zwyczajnie zaproponowałem opierdolenie czegoś przaśnego, nietuzinkowego i innego niż wszystko, co może sobie rowerzysta wybrać. No i stanęło... na konserwie turystycznej oraz wczorajszej, podczerstwiałej bułce z makiem!!! Konserwy otworzyłem nożem Pani Ekspedientki, a cały wykwintny posiłek pożarliśmy jak zwierzęta, w ciepłym słoneczku na trawie przy drodze. I jestem z tego pomysłu przechuj zadowolony. Nie tylko ja, nieskromnie stwierdzę. Raz się żyje, powariować czasem można ;)

Muzycznie: Odświeżyć wypada LP3, dawno nie grała... 117 notowanie, Lady Pank "Ohyda".


Dane wyjazdu:
60.00 km 0.00 km teren
02:49 h 21.30 km/h:
Maks. pr.:54.20 km/h
Temperatura:21.0

Zurück домой

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 21.08.2012 | Komentarze 0

Co było i jak było - będzie jak zrobię :)
Miłakowo - Godkowo - Pasłęk - домa

Dane wyjazdu:
74.00 km 0.00 km teren
03:12 h 23.12 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:

Rodzinny wypad solo

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 21.08.2012 | Komentarze 0

Opis w przygotowaniu, zaganiany jestem ostatnio... :)
Elbląg - Młynary - Orneta - Miłakowo

Dane wyjazdu:
67.00 km 5.00 km teren
03:17 h 20.41 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:18.0

Ku&%@!)$#!!! Od jutra wyłączam telefon!

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 1

Rano obudziła mnie jakaś anonimowa wredota. Upierdliwym telefonem, głuchym i wrednym (w niedzielę "rano" bywa u mnie lekko po 6:00). Potem, w ciągu dnia, dostałemsms-a z propozycją-nie-do-odrzucenia, że niby ktoś ma dla mnie 100 tysiaków, a jedyne co muszę zrobić, to wysłać sms-a i treści "bla-bla-pierdu-pierdu" na numer xxxx. I tak się zastanowiłem przez chwilę, czy na hasło "pocałuj mnie w sam rov" automat by mi odpowiedział, że teraz mam 55 szans na wylosowanie głównej wygranej? Czy ktoś nad tym czuwa? Nie wiem...
Tak mi się na okoliczność przypomniał kawał o blondynce (Panie wybaczą ten dowcipny stereotyp, proszę...).

Rozmowa dwóch kolesi na studiach:
<a>wczoraj do Uli przyszedł od operatora sms z cyklu "jeżeli chcesz 10 tys wyślij sms-a na nr 1234"
<b>Ula to ta blondi od was z grupy?
<a>no ta sama
<b>i co z tym esem?
<a>przeczytała go, po czym odpisała: "Kim jesteś i skąd masz mój nr gnoju?"

Rowerowo: pomimo pobudki wykonanej przez szacownego incongina zaspałem na pierwotnie planowany wyjazd. Miałem pół godziny potem następny - tam już zdążyłem. Odwiedziłem tym razem ujście Nogatu i jedną ze stacji pomp. Z Księgi Pamiątkowej tamże wynikało, że moja zakazana morda była tam w lipcu 2010 roku. Wycieczka z GR STOP. Trochę mnie nie poznali, bo się zapuściłem brodaczo ;)

Muzycznie: Przekładanka Republiki w notowaniach 110-112, a potem 115 i 116. "Obcy astronom".


Dane wyjazdu:
67.80 km 0.00 km teren
03:05 h 21.99 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:23.0

Lubię "Na lenia" ;)

Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 01.08.2012 | Komentarze 1

Czasem sobie myślę, (!!!) że życiowa ironia i umiejętność pochylania się nad Sprawami Naprawdę Ważnymi to zajebista sprawa. Zamiast spinać się bez sensu i walczyć z pierdołami, można przecież w duchu wyśmiać niedogodności i mieć zwyczajowo wyjebane na to, co nie ma życiowego znaczenia. To pomaga radzić sobie ze sprawami, które dla niektórych urastają do rangi życiowego problemu, a inni zwyczajnie mają ja w dupie i - nie pochylając się nad nimi ani sekundy - idą dalej, zostawiając je za sobą. Muszę się tego nauczyć, bo czasem mi nie wychodzi :)

Rowerowo: miejski szwendaczek i spontaniczny bryk z Elą do Pasłęka przez Aniołowo z inspekcją żółtego szlaku. Pozytywnie, bo droga mniamuśna, pogoda w-sam-raz, a temperatura - idealna. Lody w Pasłęku to zwieńczenie wieczoru.
Po drodze minąłem Radzia pędzącego za jakąś Białogłową (niezła była!), Marcina, Mariana z GR STOP i kilku znajomych z ministerstwa.
Leniwie, bez pędzenia, spacerkiem - ech... Tak chcę częściej. Nawet oczekuję! ;)

Muzycznie: jeden z moich ulubionych kawałków z Dobrych Czasów. Miałem to nagranie na mojej pierwszej taśmie, kiedy magnetofon szpulowy to było coś! ZK-140T - na chodzie do dzisiaj, 4-kanałowy wypas z tamtych czasów! Kupiłem go za kasę z mojej komunii :) A to nagranie na taśmie to "The Heart From The Start" Classix Nouveaux. Rządzili w notowaniach 101-104 radiowej Trójki.
Ech... Czy kiedyś nie było jakoś fajniej? Pozdrawiam!


Dane wyjazdu:
58.00 km 0.00 km teren
02:50 h 20.47 km/h:
Maks. pr.:50.70 km/h
Temperatura:24.0

Milion dróg do domu.

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 30.07.2012 | Komentarze 3

Niespecjalnie mam pomysł, co tu dzisiaj naskrobać. Ciepełko rozleniwiło mnie całkiem skutecznie, a wczoraj po powrocie do domu nastała pora katastrofy (wg użytkowników tzw. mediów) - i nie chodzi mi o te, no! wodę, gaz i spłuczkę! Bo wyobraźcie sobie taką sytuację:
1. Telewizor: poszedł won, sfajczył się w piątek.
2. Net: nie ma, zdechł, umarł i koniec. Mogłem się poskarżyć automatycznej sekretarce. Co prawda mam w swoim telefonie jakiś internet, ale to tylko przeszła, chwilowa fanaberia. Nie używam, bo niekomfortowy.
3. Sam w domu - jak Kevin. Ob. Małżonka z Juniorem pojechali na działkę.
4. Odzew na wieczorny browar gdzieś na mieście: zerowy.
5. W pobliskim sklepie nic nie kupiłem. Awaria, prądu nie ma, idź pan stąd!
Nawet nie chciało mi się na rower wsiadać, żeby gdzieś na mieście po 22:00 dostać butelkę zimnego bronxa (nie Brunoxa tylko bronxa! Wiem, co niektórym kołacze się po łbie!). Nawet uwalić się na smutno nie było jak i z kim - więc uwaliłem się do wyra.
Rano leniwie wygrzebałem się z wyra, o dziwo była już prawie 9:00 - pora niewymownie późna, jak na moje wstawanie. No i zaczęło się!

Rowerowo: wyspacerowałem się bez żadnego celu, bardziej z nudów, niż z chęci pojechania gdzieś dalej. Na mieście wyczaiłem sakwiarza, więc pokręciłem za Nim.
Luźna gadka, od słowa do słowa - okazało się, że Kolega na Ghoście jest z Dębicy i wyruszył z zamiarem pojechania wzdłuż naszej wschodniej granicy. Plan miał taki, żeby robić ~150km/dziennie i to co dla mnie najlepsze w takiej jeździe: brak konkretnie zaplanowanej trasy i pełny spontan. Nosz kurwasz, nie wierzyłem że kogoś takiego da się spotkać! Wszyscy są teraz tacy "precyzyjni": tu śpimy dzisiaj, obiadek o 15 w Pierdółkowie, kupcia tu, przerwa na reklamy na stacji XX, no i obowiązkowe fejsbuki w jakimś hotspocie, bo przecie trzeba się lansować. A Kolega? Nic z tych rzeczy! Jechał przed siebie, a do celu miał milion dróg!
Idąc Jego rozumowaniem namówiłem Go na zmianę trasy (miał być postój w Jagodniku i przelot do Braniewa standardową drogą z Elbląga) i na bryk do Jeleniej Doliny. Głupio mi było, bo krajanie strasznie nasyfili na Smokach, ale trudno... Reklamy dobrej to miejsce nie zrobiło, niestety. Zaczęło się chmurzyć i grzmieć, więc przyszła pora zawijać się w dalszą drogę. Celem i metą dzisiejszego etapu Kolegi był Frombork, nieśmiało zaproponowałem więc trasę przez Łęcze, Wysoczyznę i Tolkmicko ze względu na walory i spokojniejszą drogę w porównaniu do tej "braniewskiej". Odprowadziłem pod Łęcze i w strugach deszczu zawróciłem do domu.
Jakoś mi dziwnie było... Cholera... Obiecuję sobie (już jakiś czas), że przyjdzie i na mnie pora. Zwyczajnie zazdrościłem Mu. Zwykła dupa ze mnie - z tego wszystkiego nawet nie spytałem się jak miał na imię.

Muzycznie: Lady Pank. Trochę o naszych czasach śpiewają. "Fabryka małp". Notowania 94-96.


Dane wyjazdu:
114.00 km 0.00 km teren
05:39 h 20.18 km/h:
Maks. pr.:34.50 km/h
Temperatura:28.0

Pół metra deski.

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 2

O tak! Każdy facet ma programowo zakodowane tzw. funkcje proste (to zapożyczenie z pracy, idealnie pasuje). Jeśli słyszy "jeść" - to słowo kojarzy się z konkretną czynnością, bez otoczki typu "na czym podać" albo "jakie wino do tego?". Jak mam jechać - jadę, jak stać - stoję. Ciekawe, co?

Rowerowo: wycieczka z Anią, Owieczką i Radkiem do byłego obozu koncentracyjnego w Sztutowie. Było baaardzo gorąco, no i ciekawie oczywiście też, jak zwykle zresztą. Zjadłem na ten przykład ciekawostkę: w gastronomii sztutowskiej nazywa się ten wytwór "zapiekanka". Duuuuża zarówno w samej formie, jak i cenie. Pół metra czegoś o smaku dechy, z kilkoma "makaronami" z sera utartego na grubej tarce jarzynowej, aromatem grzybów identycznym z naturalnym oraz piźniętą kreską z... no właśnie, użycie słowa "keczup" byłoby tu zwykłym, prostackim nadużyciem. Dla dodania charakteru tejże potrawie dołożono też mięso o smaku mięsa - tu nie będę się przypierdalał. Mięso to to było na 100%.
No i jeszcze jedna ciekawostka: kupowaliśmy te cuda po xx złociszy - po nas kolejny klient kupił to samo po xx+1. Ale ta inflacja zaiwania!

Muzycznie: LP3, notowania 93, 97 i 98: Maanam, "To tylko tango". W dalszej części teledysku bonusik za wytrwałość :)
Pozdrawiam z zimnym piwem w ręce!


Dane wyjazdu:
68.00 km 6.00 km teren
03:20 h 20.40 km/h:
Maks. pr.:47.60 km/h
Temperatura:25.0

Cenię polską pogodę za...... No właśnie. Za co?

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 2

Pewnie siedziałbym w domu, ale sąsiad naiwania po ścianach drugi tydzień, i nawet przestało mnie to denerwować. Teraz zwyczajnie mnie to już wkurwia!

Wyprowadzając się z rowerem na świeże powietrze naciąłem się na sąsiada, który na moje zaczepne "Dzieńdoberek, co tam dobrego z rana sąsiedzie?" odpowiedział "Idź pan kurwa, taki gorąc z rana! co za pogoda w tym roku!".
Z Polakiem nawet o pogodzie nie idzie ostatnio sensownie pogadać, wszystko źle. Czyżby się Kononowicz zalągł w niektórych makówkach? Albo wina tego tam... no wiadomo kogo... Sam już nie wiem... :)
Ja osobiście dzisiaj nie mogłem narzekać - dzionek cud-miód, zimne piwo i banany. Czyli smacznie i zdrowo (biorąc pod uwagę wczorajsze wspomnienie Benka Franklina). Aż mi się przypomniało, jak się kiedyś jeździło!
Czas otworzyć zimne piwo, bo przy wpisie o 23:30 jest 23*C za oknem. Chyba prześpię się dzisiaj na balkonie :)

Rowerowo: smacznie było, za dnia w okolicach Kadyn, z opalaniem i lenistwem na trasie, wieczorny spontanik po mieście i w Bażantarni, Tych i Tamte się spotkało po drodze. Że tak powiem: same plusiki dzisiaj! Odprężony się czuję wybitnie, że jasna choroba!

Muzycznie: 86, 87, 90 i 91 notowanie LP3: Republika i "Nieustanne tango".


Km z Juniorem: 5

stat4u