Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

Okolice Elbląga

Dystans całkowity:11342.78 km (w terenie 170.00 km; 1.50%)
Czas w ruchu:425:48
Średnia prędkość:20.73 km/h
Maksymalna prędkość:142.30 km/h
Suma podjazdów:174 m
Liczba aktywności:183
Średnio na aktywność:61.98 km i 3h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
118.00 km 0.00 km teren
05:28 h 21.59 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:

Noc Kupały, Stegna i ujście Wisły

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 2

Dzisiaj bluzgów nie będzie, bo wyżyłem się na rowerze.

Jak się nie ma, co się lubi - to bierze się, co jest w promocji.
Jednakowoż czasem promocje zdarzają się wypasione, i z takiej postanowiłem skorzystać. Tradycyjnej już, nocnej imprezy związanej z nocą świętojańską, organizowanej przez GR STOP, czas nastał. W porównaniu z poprzednimi latami było - moim zdaniem - mniej bikerów chętnych na nocny spacer, ale prognozy nie były obiecujące, więc nie ma się co dziwić.
Paradoksalnie miałem wrażenie, że pomimo niepewnej aury, zachmurzenia i lekkiego deszczyku było cieplej, niż w czasie moich dwóch ostatnich wyjazdów świętojańskich do Stegny. Po dojeździe na plażę, małym popasie i zrobieniu zdjęć kilka osób spontaniczne dołączyło do naszej, umówionej wcześniej ekipy, - i śmignęliśmy jeszcze do ujścia Wisły, wzdłuż prawego brzegu.
W drodze powrotnej nastąpiło małe przegonionko na trasie, więc zwyczajnie zdrowo zjechany, wróciwszy do domu, podparłem się łokciem na stole przy śniadaniu, znaczy się spontanicznie i nieplanowo przychrapałem nad porannym naleśnikiem.
Tak tak! Między jednym kęsem a drugim... jak stary ramol :)
No... tego jeszcze nie grali :) Chyba muszę zwolnić w robocie, bo przemęczony jestem jakiś... ;)

Trip pikny, wyjątkowy i pamiętny. Wszystkim dziękuję bardzo za wyjazd i dobre humory, pyszną kanapkę w drodze, no i w ogóle za to, że mogłem pojechać w takim towarzystwie!

Muzycznie: The Stranglers - Midnight Summer Dream. Top notowań 49-51 z listy przebojów pragramu 3. Polskiego radia. W sumie, luźno tłumacząc, to taka piosenka o nocnym życiu...


Dane wyjazdu:
76.50 km 0.00 km teren
03:19 h 23.07 km/h:
Maks. pr.:45.90 km/h
Temperatura:17.0

Morderca

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 2

Początek dnia idealnie pasował do piosenki Martyny Jakubowicz.

"Obudził(E)m się (wcześniej) niż zwykle, wstałem z łózka, w radiu była muzyka". O nie nie nie! To nie tak! Zadziwiony swoim dobrym samopoczuciem o 5:20 nie zajarzyłem, że to nie chodzi o muzykę! Mnie zwyczajnie trzymało po dniu wczorajszym... A umrzeć przyszło gdzieś ok. 8:00, jego mać. Co wtedy robią harcerze? Ano... jajecznicę na bekonie (Panie, świeć nad moim cholesterolem) i kanapki z pomidorem w celu zaniżenia tegoż złego co prześwit naczyń zmniejsza. I tak cud że się odważyłem i przystałem na wycieczkę po czasie zbiórki, bom spóźnienia załapał jakąś godzinę z okładem. Nauka radziecka potwierdza przypadki DareckiegoEB, że mianowicie w syndromie dnia poprzedniego kopytko podaje, więc dopadłem jako spóźnialski całe wyjazdowe towarzystwo w trasie, zanim zdążyli wrócić. Takim sposobem wyszedł trip dość konkretny, aczkolwiek część trasy powodowała u mnie niezwyczajne torsje, zwane odruchem Kacowa. Pies to wszystko trącał - wycieczka miodowa a towarzystwo idealne. Odwiedziłem m. in. Słobity (czarowne miejsce!) i lodziarski Pasłęk ;)
Warto w tym miejscu napomknąć o Niektórych, których dzisiaj bolała nożka... Trzymam kciuki za powrót Przyjaciółki NiedziELI do żywych, bo wiem, że KFardzielka je i jusz! :) Bo jak nie przyjedzie na next trip, to zwyczajnie powiem, że nie zaliczam i wszystko będzie do powtórki! :)
Z rzeczy niezwyczajnych: moja empetrójka dzisiaj dokonała żywota, trzeba będzie coś nowego zaprzychodować... Szkoda, tyle km ze mną zjeździło toto ustrojstwo...

Rowerowo: wszystko zostało zapisane tuż powyżej, ctrl-c i ctrl-v. Może jeszcze tylko dodam, że w Pomorskiej Wsi na mój widok ludzie poklękali... Myślałem, żem się ukazał wiernym jako te zjawisko nadprzyrodzone, a to zwyczajna, Bożociałowa procesja była. A już myślałem...

Muzycznie: wracam do LP3, zwyczajnie tęsknię za dobrą muzyką. Kolejny polski klasyk z listy PR3 - top z notowań 36-40. I takim sposobem zawędrowaliśmy z listą do 1983 roku.


Dane wyjazdu:
43.00 km 0.00 km teren
02:22 h 18.17 km/h:
Maks. pr.:46.50 km/h
Temperatura:16.0

Czterej Pancerni i złodziej rowerów

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 2

Sobotnia tułaczka barowa nie obyła się bez sukcesów, oczywiście. Piękni i Młodzi ustalili, że niedziela bez pedalenia zostanie zaliczona do Dni Rowerowo Nieudanych.

Roweroro: Ustawka była o 11:00, więc wyruszyłem deczko wcześniej. Niby nic, ot - rowerowa popierdółka, ale dałem komuś na ul. Chrobrego pamiątkową nalepkę (w zamian za Medal Za Dzielność, którego akuratnie mi zabrakło...), a potem sru! przez miasto.
Takim sposobem znalazłem się w okolicach pewnego roweru, któren postanowiłem w swej prostocie zwyczajnie podiwanić, bo czerwone rowery są podobno najszybsze. Właścicielka - niestety - zdybała mnie pod sklepem, na gorącym uczynku... Widząc moją niezgrabność w kradziejstwie uśmiechnęła się tylko z politowaniem - chociaż przez ułamek sekundy zaobserwowałem oczy kota na polowaniu u Pani Właścicielki. Przecudownie, żem wpierdolu nie dostał ani deczko za moje prostackie zachowanie, za co dziękuję niedziELI :) No i nici z całej złodziejskiej przygody, psikus nie wyszedł jak należy - ale poza tym dzień przecudnej urody w Dobrym Towarzystwie, nawet z Potencjalnymi Triatlonistami z Ebowa w tle, w okolicach Jeleniej Doliny. Kąpali się zwyczajnie, no co!? Nie można? :) No to ja Wam pięknie dziękuję za taki spacer, pięknie dziękuję! :)

Muzycznie: kolejny rodzynek z LP3. To była ostatnia lista Trójki w 1982 roku. Idealny kawałek na umęczony, popółnocny sylwestrowy taniec :) Dionne Warwick - Heartbreaker

Km z Juniorem: 5

Dane wyjazdu:
79.00 km 0.00 km teren
03:59 h 19.83 km/h:
Maks. pr.:40.30 km/h
Temperatura:16.0

Urodzaj przerażenia

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 2

Szwendam się czasem bo bajkstatsowych wpisach i robię wielkie oczy. Nie wiem, czy to skutek cen wachy, czy też zwyczajnie Polska zaczyna się nam rozjeżdżać w przededniu Ojro Dwa-dwanaście. Rekordy robią wrażenie: 647km/doba, 450km/doba, na wyczyny Flasha spuszczam zasłonę milczenia w szacunie. Nie mam zamiaru hejtować, jak kolega R. - zwyczajnie życzę zdrowia i bezawaryjności w drodze, i zazdroszczę zwyczajnie, po ludzku, takiej przygody - pomimo faktu, że czasem jest zwyczajnie po wuju. Gdybym nie znał kilku bikestatsowych wariatów osobiście, zwyczajnie bym nie uwierzył - ale widzę chłopaków na co dzień i wiem, że tak się da. To potrafi motywować :)

Rowerowo: NiedziELA rowerowa, spontaniczna i bez jakiegokolwiek planu. Cud, miód, sezamki i pomidorki! :) Efektem tegoż wyjazdu było spontaniczne zwiedzanie okolic Drużna, oglądanie Owieczki w okolicznościach przyrody ;) i wizyta w Świętym Gaju. Zwyczajnie od kilku dni byłem w potrzebie, a po powrocie z lasu do domu czułem się jakbym zrobił spacerek po mieście. Takich wycieczek mi trzeba i pięknie dziękuję, że mogłem.

Muzycznie: Trójeczka rządzi ponadczasowo. Kolejny klasyk z topu listy, nasza dobra Republika z nieodżałowanym Grzegorzem Ciechowski. "Sexy doll" z notowania 28.


Dane wyjazdu:
55.00 km 0.00 km teren
02:48 h 19.64 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:19.0

Pasłęk, truskawki i maliny. Na bogato!

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 0

Koniec świata! Żona wyciągała mnie na rower... Teoretycznie nie jest to możliwe, no-ale... We łbie (w Łebie?) chłopu podobno jedno na myśli. I nie tak to miało wyglądać. Abo:
Erotycznie wystąpiła poranna propozycja jazdy i lodów, więc uwaliłemś w sypialni w oczekiwaniu na "to", ale faktycznie to chodziło podróż, o owoce natury i pracy rąk ludzkich. Trzeba było powstać, wyciągnąć Meridę i Kubusia na pole, no i pojechać w odpowiednią stronę, znaczy się do Pasłęka. Tam pożarlim z ogniem w oczach rzeczone lody (pyszne!) z owocami (zajedwabiste!) łyżeczkami z plastiku (fe! Wolę drewniane patyczki, to wspomnienie z dzieciństwa...)
Wynik wyszedł przyzwoity, jak na pierwszy dalszy wypad Ob. Małżonki - i niniejszym winszuję. A jutro oficjalnie nastąpi pierwsze otwarcie Gabinetu La Bjuti Papusia und schöne Nägel, więc zaczyna się zarabiać pierwszy milion. A to sobie rowerów nakupuję! Na każdy dzień tygodnia! ;)

8 maja 1982 roku na szczycie listy przebojów programu 3 Polskiego Radia grało TSA.


Dane wyjazdu:
127.00 km 0.00 km teren
06:23 h 19.90 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:16.0

Wtorek z używkami. Z takim hymnem na Euro2012 inaczej się nie da...

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 02.05.2012 | Komentarze 6

Marecki ogłosił wycieczkę, w której wzięło udział moje jestestwo, zaprzyjaźnione z pedałami... Tym razem szwendańsko przebiegło w cudnych terenach Żuław, gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała... ażem się zapędził - chyba będzie pała.
No to tak swoimi słowami to było proprzyrodniczo, lekko terenowo, miodnie i pierożnie :) Swoją drogą - przyznać muszę - Szkarpawa powinna być słynna nie tylko z powodu wiatru dopasowującego się do wiatraka (czy jakoś tak...), ale również z lokalu gastronomicznego na wzór "Coffee shop"-u, w którym serwują, domowe, hand-made pierogi. I love pierogi! Tym bardziej (teraz fejsbukowo pociągnę!) lovciam, jak się smiechavki dostaje. Bo wesoło było! Przechvj impreza przy pierogach z MJENSEM. Tak jeszcze nie ubawiłemś przy małej gastronomii. Pysznie było!
Zdjęcia zamieszczone w mediach publicznych są i u Mareckiego, i nawet u Krzyśka.
Grubo? No jasne! Byli nawet tacy, co pytali się nas po angielsku o pociąg na nieczynnym moście - jakby nie mogli się uczyć po naszemu... Niech się języków obcych uczą, żeby nie było pretensji, jak w gości jadą.
Muzycznie zamierzam Wam przypomnieć kilka(-naście? -set?) kawałków z mojej ulubionej Listy Przebojów radiowej Trójki. Na początek - oczywiście - kawałek z pierwszego notowania, z 24 kwietnia 1982 roku. Pewnie kilku użytkowników bikestats.pl jeszcze na świecie nie było. Ja za to miałem swój pierwszy magnetofon szpulowy, ZK-140T. Za kasę z komunii :) Co wtedy grali? Ano tego się słuchało:
Jon Anderson & Vangelis - I'll find my way home


Edit: Wpis robiłem późną nocą w środę, kiedy ogłoszono oficjalny "hit" polskiej reprezentacji na ME Euro 2012. Pozwolę sobie wyrazić swoje osobiste oburzenie z tego powodu. Amjanowicie:

O żesz k...a!!!

No masakra! Jak nam terrorysty wy..(sadz)...ą (nie daj Panie...) któryś stadion w powietrze, to przynajmniej będą mieli wytłumaczenie, że się nie dało słuchać!

Szydera w Europie moim zdaniem gwarantowana, wystarczy sobie wyobrazić Niemca śpiewającego "koko koko euro spoko, piłka leci, c...j wam w oko". Najlepiej w koszulce "O k..a", popularnej ostatnio w sprzedaży wysyłkowej. Uzupełni to treść przekazu tejże piosenki.

Do ABW: poniższy tekst wyraża jedynie ironię autora, związaną z wyborem piosenki. Autor nie posiada w domu niczego, co by mogło zagrozić bezpieczeństwu kogokolwiek, pomijając chwilami agresywną żonę, środek do udrożniania rur kanalizacyjnych i podające od czasu do czasu kopyto ;)

Dane wyjazdu:
144.00 km 0.00 km teren
07:09 h 20.14 km/h:
Maks. pr.:41.20 km/h
Temperatura:13.0

Meksyk, kuboty i połamane łóżeczko

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 2

Całą noc lało... Wyły wilki, ktoś klął w środku nocy, a pijacy jęli awanturować się wcześniej niż zwykle...
Na peronie o poranku panowała lekko nerwowa atmosfera. O poranku… hm… 5:20 właściwie. Dwie Białogłowy i dwóch banditos czekali na prowodyra, który właśnie opuszczał poranny „meksyk”, wyposażony w nowe kapcie, baton i okulary spawacza za 2,99 sztuka z wyszynku za rogiem. Ten nie pojawiał się, a piasek w klepsydrze swoje robił... Jeden z banditos już był gotowy powalić się własnoręcznie pod koło lokomotywy, ale prowodyr w końcu się pojawił, klapiąc kubotami po wilgotnym od nocnego deszczu peronie. Splunął, zgasił cygaro na o podeszwę i bez ceregieli i zbędnych powitań zapytał się wszystkich, czy cieszą się na tą podróż. W odpowiedzi usłyszał tylko od jednej z Pań:
- Chyba nas popierdoliło…

Pojechali… Rozmowa w sumie jakoś się kleiła i nawet było im wesoło, kiedy jedna z dam stwierdziła:
- a… obciągnę sobie!
Nastała chwila niezręcznej ciszy, po czym banditos zaśmiali się nerwowo zerkając po sobie… W tym czasie towarzyszka podróży dość zdecydowanym ruchem poprawiła le-dżinsy, które podkasały się pod kolana (miały zgodnie z planem tego dnia znajdować się w okolicy łydki). Banditos odetchnęli z ulgą, popatrzyli na siebie i przymknąwszy oczy poddali się chwili grzania w zady, wsłuchując się w swoje bulgoczące brzuchy (oczywiście każdy w swój, gasić te uśmiechy!). Były też w czasie podróży rozmowy różne... m.in. o zakrwawionych gębach i straszeniu dzieci oraz betonowych słupach...

Potem w zasadzie już nic się nie działo, chyba że wspomnieć można szeryfa w pociągu, który w czasie kontroli biletów wyciągnął z torby jakieś urządzenie, które samo świeci, pika i ma dotykowy ekran. Zeskanirował wszystkim bilety, pogadał o problemach codziennych, po czym – pochwalony za zabawkę rodem z „Men In Black” - poszedł gwizdać na peron. Po nim odwiedził wszystkich następny - ten chyba był kierownikiem szeryfa. Wyciągnął taką samą zabawkę w oczekiwaniu na zachwyty, ale chyba siadła bateria, albo coś innego się zwyczajnie spiedroliło – więc schował to do sakwy i jak niepyszny poszedł sprawdzić ręczniki w pobliskim WC. Wszyscy czekali na następnego szpanera… W tym czasie jakaś białogłowa została skrzyczana z okna pociągu, że bije konia, ganiając go w koło na postronku. Na dodatek przy torach! Bezczelna...

Po jakichś dwóch godzinach nastąpił koniec podróży koleją, przyszła pora kulbaczenia rumaków i powrotu do domu, ku słońcu.
To był dobry dzień…
:)

Zostałem zjebutany za brak zdjęć, więc podaję TU co lepsze kąski :)

Dzisiaj zagra farerska kapela. Porządnie zagra!. Hm… farerska? :) Też nie wiem, skąd są, widocznie baran jestem! (No dobra, to taka mała zagadka...)
Týr – „Konning Hans”. Mi smakuje…

Prywatnie od siebie: Ani dziękuję za wytrwałość i tryskający humor, szacun dla Eli za jazdę. Banditos w osobach Czarnnego i Martineza za swoje już dostali.
Kategoria Okolice Elbląga


Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
01:54 h 22.11 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:11.0

Afganistan, normalnie...

Piątek, 20 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 0

Jako, że Meridzia ostatnia skamląc prosiła o wycieczkę, dzisiaj ruszyliśmy jakoś tak trochę po piątej. W robocie znów zapierdol, bo wróciło kilku naszych na Ojczyzny łono, wszyscy w dobrych humorach, że wreszcie w domu, i za chwilę będą z rodzinami... Prawie dwie setki zadowolonych i uśmiechniętych ludzi, powitania z rodzinami przy bramie... Grubo...
Po południu spontanicznie wpadła jeszcze trzydziecha w zdrowym tempie z
Marcinem.
O mało bym zapomniał: w tym tygodniu zacne urodziny mieli Tadeusz Mazowiecki i Jerzy Stuhr. Wielcy. Warto o nich pamiętać.
Nostalgicznie się zrobiło. Jutro rodzinna przejażdżka, będzie się działo. A pojutrze najazd na Trójmiasto. Też się wydarzy co nieco :)
Manowar - pewnie mało kto z młodziaków kojarzy tą kapelę. Starsi fani mocnego grania wiedzą, czym pachną ich kawałki.
A tu taka niespodzianka! Proszę bardzo, już podaję!


Dane wyjazdu:
103.80 km 0.00 km teren
05:10 h 20.09 km/h:
Maks. pr.:45.30 km/h
Temperatura:9.0

Elbląg - Kwidzyn. I szacun.

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 16.04.2012 | Komentarze 0

Nie wiem, czy chciało mi się dzisiaj...
Tak to właśnie od rana było. Zwyczajnie nie chciało się!

Jednakże lata podobno lecą, i to do przodu, więc wbrew sobie zebrałem dupę w troki i pojechałem. A pogoda była jakaś senna...
Do Kwidzyna dojechaliśmy z różnymi przygodami, w dobrym towarzystwie, z mżawką, przez smętarze, mosty i sklepiki wiejskie.
Do domu zawróciliśmy pociągiem i to chyba była pierwsza moja wycieczka, na której w drodze do domu dałem zarobić PeKaPowi, któren w Kwidzynie postanowił skumać się z pewnym zielonym płazem.
LINK DO ZDJĘĆ z galerii Mareckiego, ponieważ padło mi moje ustrojstwo od fotopstrykania i moje zdjęcia poszły się ten... no... zepsuły się :),
Było wesoło, piknie i powabnie. Szacun dziewczynom, szczególnie gratuluję Ani pierwszej rowerowej setki (mam nadzieję, że imienia nie przekręciłem, niech smażę się w piekle jak to zrobiłem...).
Za dzisiejszą wycieczkę wysyłam sms-a o treści TAK na numer 777!
No i wiszę Mareckiemu dwie dychy...
Zmarzłem dzisiaj, dlatego podaję ciepły kawałek ze wschodu :)


Dane wyjazdu:
68.00 km 0.00 km teren
03:40 h 18.55 km/h:
Maks. pr.:54.60 km/h
Temperatura:9.0

Sobota zza płota.

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 0

Miałem rano pojechać z Mańkiem i BARTKIEM do Trójmiasta. Wyszedł z tego cały ch..olerny wał, bo relaks sobie, a obowiązki sobie. W ramach relaksu pogoniłem na szmacie w lokalu, w którym - mam nadzieję - ob. Małżonka zacznie zarabiać nasz Pierwszy Milion ;)
Po południu spontaniczna odezwa do zanudzonych spędzaniem popołudni w domu. No i pojechalim, jak tych Czterech Jeźdźców Apokalipsy (kyrfffa, trudne słowo, 3 razy korekta mi podkreśliła!). Było nas więc dwóch Marcinów na Scottach, Czarny z elbląskiego forum - miło było poznać! - no i ja, prowodyr. Pierwotnie MIELIM pociąć dookoła Drużna, no ale jakoś tak wyszło, że napadlim jedną pochylnię i popędzilim pod wjater do Pasłęka, aby przez Mariankę wrócić do domu :)
Dwóch Marcinów i Czarny © DarekEB
W czasie tej krótkiej wycieczki temperatura spadła o 6 stopni. Kwiecień rządzi, skubaniec.

Tu trasa:
www.sports-tracker.com/#/workout/Darecki_EB/8jm8h0ou7n7cqind

A poniżej dzisiejsza muzyczka z Litwy. Proszę jej nie mylić z rzewnym graniem melodyjek z ostatniego filmu o "Panu Tadeuszu", chociaż zmyłka jest na samym początku. Zapraszam do konsumpcji. Dla wyrafinowanych uszu...
Ossastorium - Requiem. Słuchać głośno!


stat4u