Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

POM - powolny objazd miasta

Dystans całkowity:11181.19 km (w terenie 55.00 km; 0.49%)
Czas w ruchu:374:43
Średnia prędkość:18.79 km/h
Maksymalna prędkość:54.60 km/h
Suma podjazdów:20 m
Liczba aktywności:411
Średnio na aktywność:27.20 km i 1h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
32.00 km 0.00 km teren
02:05 h 15.36 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:4.0

Nowe drogi Starego Miasta

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 2

W czasie wieczornego wietrzenia portek postanowiłem śmignąć bez celu, przed siebie. W okolicy Starówki, na jednej z uliczek, jakiś młody przypał mało mnie nie rozjechał... Przez moment pomyślałem, że może uwalony jestem, czy cuś w podobie - no ale nie, wyjechałem wyjątkowo prawidłowo i wyjątkowo trzeźwy jak świnia ;)
Coś tam krzyknąłem w stronę kierowcy na temat ślepoty, ale gość mi pokazał, że ma środkowy palec - i pojechał sobie, dudniąc subwooferem. Kawałek za rogiem Pan Tłumok skręcił w jedną z uliczek, a ja poleciałem w okolice tramwaju przy Bramie Targowej, po czym zawróciłem robiąc kółeczko wkoło niego. Wracam - a tu niespodzianka! Kolesia zatrzymała Policja, i akuratnie pisali mu mandacik. Gościu załapał się za wjazd pod prąd.
Nic tak Polaka nie cieszy, jak nieszczęście drugiego człowieka...
Gadka z policjantem z poczuciem humoru wyglądała - mniej więcej - tak:
- Jak to, panie władzo, to tu nie ma skrętu w prawo?!
- Kiedyś był - ale już nie ma... Chociaż zasadniczo to jest, ale płatny.

Cholera, strasznie chciałem się pochwalić temu gnojkowi swoim palcem, no ale nie wypadało ;)

Rowerowo: Trochę sam, trochę z Juniorem. Przyjemny, spokojny dzień. Mimo wszystko ;)

Muzycznie: 73. notowanie LP3 wygrało The Police. "Wrapped Around Your Finger"


Km z Juniorem: 9

Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
01:18 h 18.46 km/h:
Maks. pr.:36.20 km/h
Temperatura:31.0

Polak wybrzydza, że gorąco w lipcu

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 3

Na początek napiszę, żebym nie zapomniał:
Życzę stu lat i zdrowia dla Gabs! i oczywiście wznoszę toast!

A teraz wracam na ziemię, po której rowerami się jeździ.
Dzisiaj średnio statystycznie termometr pokazywał jakieś 30-32*C, więc poza parówą i miękkim asfaltem nie ma o czym wspominać, ale jest jedno ale...
Z powodu wczorajszych wrażeń wycieczkowych zapomniało mi się napisać, żem jednej pańci przypierdolnął w futro na smyczy. Zwyczajnie, po chamsku i jak ostatnia łazęga barowa. Na dodatek żałuję, że z okazji jazdy w SPDach nie zdążyłem się wypiąć i sprzedać kopa psu w zad, chociaż zwyczajnie wypadałoby nadać pędu właścicielce, ale to nie po dżentelmeńsku...
Widoczek był - a jakże - standardowy. Pani na chodniczku, piesio na ścieżce. Ofkors dłuuuuuga smyczunia i ofkors baaardzo niski pies. Dzwonienie z daleka ni chuja nie skutkowało, bo "Pańcia - Królowa Chodnika" miała w dupie jakiegoś transwestytę w lycrach, zapiętego przez dwa pedały jednocześnie. Zwyczajnie sprzedała mi spojrzenie z pogardą, że ośmielam się zaburzać Jaśnie Pani beztroski, wieczorowy spacer z poskramiaczem gęsich wątróbek. Dlatego wyrzutów nie mam. Żadnych, ale to kurwa ŻADNYCH! Mój obojczyk postawił mi wieczorem piwo.
Ironicznie jeszcze na marginesie zauważam, że im mniejszy i "nie-psi" pies, tym więcej metrów sznurowadła uczepionego do szyi potrzebuje. A mówią, że to faceci potrzebują przedłużenia ;)
Może nie jest to statystyka, tylko moje zezowate szczęście, że spotykam takie stworzenia połączone sznurkiem?
Jednakowoż uczyniłem to (tego kopa, znaczy się) z przyjemnością i zaciśniętymi zębami, i mam w dupie czyjeś oburzenie.

Muzycznie: wieczorny piątek upłynął mi - a jakże - na słuchaniu listy Trójki.
Michał Starepole z Maggie Reilly (ktoś jej imię i nazwisko przetłumaczy na nasze? :) ) grali piosenkę, która jest dzisiaj klasykiem. Wygrała w 68. i 72 notowaniu, lekko 29 lat temu. Prawda, że fajne? :)
Moonlight Shadows - Mike Oldfield & Maggie Reilly

Km z Juniorem: jakieś 8...

Dane wyjazdu:
29.00 km 0.00 km teren
01:25 h 20.47 km/h:
Maks. pr.:36.80 km/h
Temperatura:

Okolice zielonego groszku i czerwonej truskawki

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 2

Życie różne scenariusze pisze... Pomimo wakacji dostałem telefonicznie pracę domową do odwalenia. Ni to mi na rękę było, ni pod pióro pasowało - bo to nie pora na odrabianie. Odpowiedź moja pierwotnie była na "nie" - alem się zreflektował, że zarówno prośba, jak i okazja jest nie w kij dmuchał. Odrobiłem swoje obiecując jednakowoż, że za takie niespodziewane eventy należy się wpierdeńko zleceniodawcom ;)
Obietnice obietnicami, realnie wyszło jak zawsze: ku chwale Ojczyzny - a jakże. Bo Kobiety to potrafiO umilić życie! Mam takie dwie jedne znajome - oj jak potrafiO umilić! ;) Na dodatek żadna z nich nie jest moją żoną ani teściową... Taka karma, żeszjegomać!
Jakoś mi to nie pasuje!... ;)

Rowerowo: dopracowa przejażdżka w ramach L-4 i mały gratis dość późną porą. Wieczorem zrobiło się chłodno, stąd szału nie było i orgazmów na rowerze nie posmakowałem. Bez zadyszki...

Muzycznie: W południe lata, na końcu świata... Urszula z latawcami. 65 i 66 lista Trójeczki. Sama klasyka. Nic, tylko odlecieć!...


Dane wyjazdu:
14.00 km 0.00 km teren
01:00 h 14.00 km/h:
Maks. pr.:31.10 km/h
Temperatura:

Nie umawiam się już na radki w piwnicy.

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 0

Zwabiła mnie do piwnicy. Podstępem - bo podobno widziała, jak coś grasuje między półkami, przegryza dętki i w nocy stuka słoikami z konfiturami. Cóż miałem zrobić? Zrobiłem "wejście smoka", powiraszyłem z mądrą miną, odczyniłem szamański taniec nad rowerem postawionym do góry kołami, po czym powiesiłem starą dętkę jako talizman na półce i przycisnąłem pudłem z narzędziami. Akcja, jak z "Ghostbusters". No i wiecie co? I... (tu nasuwa mi się słowo do rymu ;)
Wracając do domu złapałem kapcia... I nawet wiem, czyja to sprawka!
Wniosek: zło nie śpi, i trzeba się temu przeciwstawić! Jutro sprawdzę, czy dętka wisi (cholera, mogłem dzisiaj rozsypać mąkę na podłodze, żeby obczaić, czy ten duch to nie jest niejaki Stefan albo inna pokraka piwniczna, kradziej słoików po majonezie i miłośnik skapciałych kartofli).
W intencji świętego spokoju obiecałem sobie, że dodatkowo zrobię kilka kilometrów - co niniejszym zamierzam uczynić już jutro od rana.

Rowerowo: cały UJ, nie dystans. FSTYT! Żeby do domu wracać, Meridę swoją z buta prowadząc za karczycho, toż żenada totalna! To ja już sie wina za 3,70 napiję i będzie mniejsza siara!

Muzycznie: Republika strasznie rozrabiała na początku lat 80. Kolejna Ich piosenka była na szczycie radiowej Trójki, tym razem "Znak równości". Możliwe, że nie każdemu wpadnie w ucho - ale tekst swoje robi. Top notowań 59. i 60.


Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
01:04 h 22.50 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:

Razem ze mną nie śpiesz się...

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 1

Nie ma po co, nie ma gdzie...
Kolejne dwa dni przeciekły przez palce. Przedmeczowo wyskoczyłem dzisiaj wieczorem po jasne pełne do sklepu i jakoś mi się ten spacer skojarzył ze szczeniackimi czasami, kiedy mieszkałem na wsi pod Mrągowem. Pomarańczowy zachód słońca, wieczorny zapach maciejki i krzyczące jerzyki w małym stadzie, świrujące w przestrzeni. Brakowało mi jedynie słowika w parku, ale niestety - w mieście tych ptaszydeł nie bywa wiele :) Spokój, cisza, beztroska... Czyżbym czuł podświadomie wakacje? :)
Ech... Dzieciństwo to jest coś! Szkoda, że człowiek docenia ten stan po fakcie...

Rowerowo: wbrew pogodzie całkiem miło, bo poranki rześkie - a ja nie przepadam za upałami. Droga jak zwykle, okrężnie do pracy i do domu. Zaczynam cierpieć na chroniczny brak cyklozy...

Muzycznie: piosenka w moim dzisiejszym wieczorowym nastroju... Lista Trójki potrafi być magiczna :) "Wyspa, Drzewo, Zamek" Perfectu to kolejny tłusty kawałek. Wygrał 54. listę radiowej Trójki. Pyszne...

Km z Juniorem: 6

Dane wyjazdu:
31.00 km 0.00 km teren
01:50 h 16.91 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:

Syn mnie zastrzelił...

Wtorek, 26 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 3

Zrobiłem dzisiaj przy kolacji duże, okrągłe oczy…
Siedzieliśmy jedząc kolację, kiedy Kamil z partyzanta wypalił między jednym a drugim kęsem:
- Chciałbym, żeby mama i tata długo żyli!
Popatrzyliśmy z ob. Małżonką na siebie, lekko zaskoczeni… Niby wszystko ok - w końcu to oczywiste - ale takie słowa z ust siedmiolatka mogą zaskoczyć, jeśli padają tak zupełnie bez powodu. Żadnej dyskusji „okołotematowej” o tych sprawach nie było. Ot – taki strzał z zaskoczenia.
Zaskoczenie numer dwa: żonka po małej dyskusji na ten temat zapytała żartem:
- A jak już będziesz dorosły, to będziesz woził mamę jakimś fajnym samochodem? (młody jest na etapie fascynacji autami sportowymi i zaglądania w licznik każdego lepszego pojazdu w okolicy).
- No jasne! Będę prezesem i będę woził wszędzie mamę swoją wypasioną superbryką.
- A tatę też będziesz woził, jak będzie stary i będzie miał sto lat?
Młody chwilę się zastanowił i wypalił:
- Taty nie będę woził, bo tata będzie zawsze jeździł rowerem! Tatkowi kupię fajnego górala!

Kamil to jest Gość! :) To była moja najlepsza kolacja od nie wiem kiedy...

Rowerowo: dwa dni w chlapie, dyszczu, bidzie i nyndzy. Doroboczo i nahauzen. Taka rowerowa menopauza…

Muzycznie: Jadę z moją Trójeczką, tym razem z Lady Pank i ich „Kryzysową Narzeczoną”. Rządziła w 52. i 53. liście przebojów.


Dane wyjazdu:
49.00 km 0.00 km teren
02:50 h 17.29 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:

Wyjątkowo mierny tydzień...

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 0

Jak niemoc, to niemoc. Możliwe, że to wina pogody i płaskiego nastroju w robocie, ale co miałem napisać, już poszło...

Rowerowo: zero uniesień, zwykłe kaemy pracowo-domowe z trzech dni. Żadnych rewelacji, niestety. Jedyne erotyczne przeżycie to pucowanie goleni w amorku i tylnego trójkąta mojej Meridy ;)

Muzycznie: Klasyka w Trójce, z 1983 roku. "Śmierć w bikini" znalazła się na szczycie listy w notowaniach 46-48. Charakterystyczne, niepowtarzalne brzmienia Republiki... No ten klip... teraz takich się nie robi.

Km z Juniorem: 11

Dane wyjazdu:
21.00 km 0.00 km teren
01:01 h 20.66 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:18.0

Taki mały, taki duży może zjebem być...

Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 2

Tak zwyczajnie dzień dzisiejszy był negatywem wczorajszego, w nastrojowych kwestiach roboczych patrząc.
Anobo... Mam w robocie pewnego typa, któren zwyczajnie rozpierdala mi percepcję swoim zaangażowaniem w cudze sprawy. Potrafi odebrać przyjemność z naprawdę zdrowego, owocnego tyrania i umie zjebać praktycznie wszystko - czyniąc to z mądrą mordą i udając, że przechujaszczo utożsamia się z czyjąś robotą, rozpierdalając każdy ustalony plan i umówione terminy. Taki kurwa menedżer pola walki, magister gry wstępnej z własnym straganem na allegro, na którym sprzedaje niekąpane bobry. Ja strasznie nie lubię, kiedy ktoś mi się ładuje w skarpetach z dziurą na palec do MOJEGO salonu i siedząc na MOJEJ kanapie pierdzi, jednocześnie marudząc, że mu po nogach ciągnie - a sam nie ma deski w swoim sraczu. No i zastanawiam się, czy jakoś mu nie przypierdolić, żeby się obudził z tego letargu, niemyjec jeden.
Zwyczajnie mnie chłop wkurwił (bo denerwować się ja zwyczajnie nie umiem!). Dobra, pomyje wylane...

Rowerowo: e tam... ciepło, lekko wiało, trip roboczy and visit u dYntYstY.
"Nie lubię to!"

Muzycznie: Jak to idealnie trafiło, stosownie do charakterystyki dnia zjobanego z dzisiaj! Melanż by mi się przydał!
Men At Work, Down Under - wygrali 46. notowanie LP3, pewnego lutowego wieczoru w 1983 roku.


Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
01:18 h 18.46 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:

Nienatarczywa dedykacja dla Urlopowiczki

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 0

Jeśli Ciebie, Człeku Drogi, tytuł przyciągnął - znaczy się, że masz wakacje we łbie (w Łebie?...) No dobra, wpis zaczynam murmurandem!
Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem!... Oj żesz w pysk! Chyba nie trafiłem! No trudno, ale ogólnie trzymam się nastroju, bo wesoła nowina! :)
Po pierwsze: są tacy Przepyszni Ludkowie, którzy zaczęli urlop (niestety, beze mnie, tym razem...)
Po drugie: zwyczajnie mnie jara taka pogoda - nawet kiedy jadę do pracy świadomy czyjegoś rilaksu! :)
Po trzecie: STO LAT! jest dzisiaj malutka impreza, do której nie zostałem dopuszczony - więc niniejszym oznajmiam że nie daruję! No bo żeby aż tak perfidnie skrywać się przed towarzyszami doli i niedoli - to ja sobie na to nie pozwolę! Niniejszym składam jednakowoż potulne życzenia zdrowia oraz rozkokoszności, stanowczo protestując fakt mojej nieobecności, razem ze swoją osobistą wątrobą! ;) No - ale! Zemsta została przyobiecana, i nie obędzie się bez po-pysku!

Rowerowo: obrodziło pogodowo, poranne (o 6:10) 16 stopni grzało obiecująco. Świadom swych praw i obow.... yyy... (coś mi się pojeb..yliło!) - ŚWIA-DO-MY nadciągającej, przezacnej pogody urlopowej (zamówiona była, a jakże!) pociąłem z rana do pracy, nałokoło i z radością. Mijający weekend lekki nie był, bo upłynął pod znakiem spuchniętego ryjca. W papę nie dostałem - ot, zwyczajnie moja morda postanowiła zmienić profil, w okolicach mojej lewej dolnej ósemki. Aż się zastanowiłem, czy w tym wieku rosną zęby mądrości - ale znając siebie odpowiedź mogła być jedna... Przecież nie podejrzewam siebie o TO! ;) Zwyczajnie rowerem pojechałem naokoło, żeby pojechać naokoło.

Muzycznie: No a jakże, ciągle gdzieś wokół mnie gania muzyka.
Dzisiaj z najlepszymi, gorącymi życzeniami! Relaksacyjnie że aż oj!... Od samych obrazków w klipie robi się sennie i miętowo...


km z Juniorem: 9

Dane wyjazdu:
84.00 km 0.00 km teren
04:49 h 17.44 km/h:
Maks. pr.:45.70 km/h
Temperatura:

Paluszki i piwo, jego mać...

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 15.06.2012 | Komentarze 0

Tytułowy zestaw skutkuje wzrostem pępa, zwanego przez niektórych saganem, tudzież pieszczotliwie brzusiem - jak to mówi mój Junior. I to jest moje jedyne "przeciw" aktualnie trwającemu Jewro Dwa-Dwanaście, bo byczenie się przedt tiwi i konsupcja powodują wzrost masy, niekoniecznie mięśniowej. Muszę schuść, bo utyty jestem!
...Poza tym nie mam nic przeciwko, wręcz przeciwnie! ;)

Takim tandetnym, konsumpcyjnym sposobem minął tydzień, z lekka chlapowaty, tatusiowy, bez rowerowych wzwodów i przed telewizorem. Kto wymyślił tą cała gałę kopaną?! Trzymam kciuki za naszych, niech idą w górę i walą bramy, a nie - kurwaszjegomaść - "piłka leci hen wysoko". Mają między słupki walić, a nie w sputniki!
Za siurka jesień kojarzyła mi się z robieniem korali z jarzębiny, ale w tym roku zgraja gospodyń w zapaskach skutecznie zniszczyła moje dzieciństwo. W zasadzie bardziej głosujący mnie powalili swoimi gustami, ale podobno o tym się nie dyskutuje... Facepalm - nic innego nie wypada mi napisać, ale przedstawiam tu jedynie swój punkt widzenia, jedynie słuszny dla mnie :)

Jak to miło, że piątek przyniósł jakieś uniesienia i przeżycia, no i przyśpieszony oddech, i owszem. Nie to, żeby coś się działo "w tych sprawach", ja zwyczajnie podjechałem dwa razy pod górkę! (żeby dać i dostać). Wszystko w ramach małego konsjerżu związanego z XXIV Alleycatem w Naszym Mieście. Fakt - z pewnych powodów na mecie byłem prawie ostatni, ale zarówno tam, jak i na starcie spotkałem i poznałem kilka nowych dusz, najwyraźniej skażonych cyklozą i dobrym humorem, pochichrałem się też ze starą, dobrą lożą szyderców (znaczy się z ludzikami na wzór i podobieństwo pewnych dwóch dziadków z balkonu w teatrze, ze znanej niektórym bajki "Muppet Show"). Darmowa, sponsorowana kiełbasa i cukierki mordoklejki za friko od Pięknych Kobiet ułagodziły me jestestwo, więc z ryjem zaklejonym słodyczem (straszne doświadczenie!) pojechałżem ku domowi, bynajmniej nie najkrótszą drogą. Zastanawia mnie fakt, że mój Junior radzi sobie lepiej z tymi cukierkami o konsystencji przyschniętego butaprenu lepiej niż ja. Wyjątkowo nawet trochę zmarzłem, po raz pierwszy od wieków. Aż się chciało przytulić! ;)
Uwielbiam miasto nocą, oglądane z siodła roweru. Dla takich wieczorów warto żyć, chociaż żałuję, że nie było tej jazdy więcej i dalej :)

Rowerowo: no niestety, seksu, gwiazdek we łbie i uniesień w tygodniu nie było. Raz - że pogoda smoleńska, dwa: kierat w robocie dość skutecznie mnie zniechęcał, no i trzy: jednak trzeba popatrzeć, jak chłopaki haratają w gałę. Piątek to cudowne zwieńczenie tygodniowej malizny.

Muzycznie: "Objazdowe, nieme kino" grało Perfect-cyjnie, od 42. do 44. listy radiowej Trójki. Niezmiennie żałuję, że dzisiaj nie mamy muzy i koncertowych klimatów z lat 80-tych. A może mi tęskno za beztroskimi latami?...


Km z Juniorem: 18

stat4u