Info

avatar Rocznik 1974! Pojechane z BS: 23005.15km z mierną średnią 19.85 km/h.
Moje EKG.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DareckiEB.bikestats.pl
teneryfa wycieczkiStatystyki zbiorcze na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

50plus

Dystans całkowity:9148.49 km (w terenie 229.00 km; 2.50%)
Czas w ruchu:356:25
Średnia prędkość:20.81 km/h
Maksymalna prędkość:142.30 km/h
Suma podjazdów:152 m
Liczba aktywności:117
Średnio na aktywność:78.19 km i 3h 52m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
58.00 km 0.00 km teren
02:50 h 20.47 km/h:
Maks. pr.:50.70 km/h
Temperatura:24.0

Milion dróg do domu.

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 30.07.2012 | Komentarze 3

Niespecjalnie mam pomysł, co tu dzisiaj naskrobać. Ciepełko rozleniwiło mnie całkiem skutecznie, a wczoraj po powrocie do domu nastała pora katastrofy (wg użytkowników tzw. mediów) - i nie chodzi mi o te, no! wodę, gaz i spłuczkę! Bo wyobraźcie sobie taką sytuację:
1. Telewizor: poszedł won, sfajczył się w piątek.
2. Net: nie ma, zdechł, umarł i koniec. Mogłem się poskarżyć automatycznej sekretarce. Co prawda mam w swoim telefonie jakiś internet, ale to tylko przeszła, chwilowa fanaberia. Nie używam, bo niekomfortowy.
3. Sam w domu - jak Kevin. Ob. Małżonka z Juniorem pojechali na działkę.
4. Odzew na wieczorny browar gdzieś na mieście: zerowy.
5. W pobliskim sklepie nic nie kupiłem. Awaria, prądu nie ma, idź pan stąd!
Nawet nie chciało mi się na rower wsiadać, żeby gdzieś na mieście po 22:00 dostać butelkę zimnego bronxa (nie Brunoxa tylko bronxa! Wiem, co niektórym kołacze się po łbie!). Nawet uwalić się na smutno nie było jak i z kim - więc uwaliłem się do wyra.
Rano leniwie wygrzebałem się z wyra, o dziwo była już prawie 9:00 - pora niewymownie późna, jak na moje wstawanie. No i zaczęło się!

Rowerowo: wyspacerowałem się bez żadnego celu, bardziej z nudów, niż z chęci pojechania gdzieś dalej. Na mieście wyczaiłem sakwiarza, więc pokręciłem za Nim.
Luźna gadka, od słowa do słowa - okazało się, że Kolega na Ghoście jest z Dębicy i wyruszył z zamiarem pojechania wzdłuż naszej wschodniej granicy. Plan miał taki, żeby robić ~150km/dziennie i to co dla mnie najlepsze w takiej jeździe: brak konkretnie zaplanowanej trasy i pełny spontan. Nosz kurwasz, nie wierzyłem że kogoś takiego da się spotkać! Wszyscy są teraz tacy "precyzyjni": tu śpimy dzisiaj, obiadek o 15 w Pierdółkowie, kupcia tu, przerwa na reklamy na stacji XX, no i obowiązkowe fejsbuki w jakimś hotspocie, bo przecie trzeba się lansować. A Kolega? Nic z tych rzeczy! Jechał przed siebie, a do celu miał milion dróg!
Idąc Jego rozumowaniem namówiłem Go na zmianę trasy (miał być postój w Jagodniku i przelot do Braniewa standardową drogą z Elbląga) i na bryk do Jeleniej Doliny. Głupio mi było, bo krajanie strasznie nasyfili na Smokach, ale trudno... Reklamy dobrej to miejsce nie zrobiło, niestety. Zaczęło się chmurzyć i grzmieć, więc przyszła pora zawijać się w dalszą drogę. Celem i metą dzisiejszego etapu Kolegi był Frombork, nieśmiało zaproponowałem więc trasę przez Łęcze, Wysoczyznę i Tolkmicko ze względu na walory i spokojniejszą drogę w porównaniu do tej "braniewskiej". Odprowadziłem pod Łęcze i w strugach deszczu zawróciłem do domu.
Jakoś mi dziwnie było... Cholera... Obiecuję sobie (już jakiś czas), że przyjdzie i na mnie pora. Zwyczajnie zazdrościłem Mu. Zwykła dupa ze mnie - z tego wszystkiego nawet nie spytałem się jak miał na imię.

Muzycznie: Lady Pank. Trochę o naszych czasach śpiewają. "Fabryka małp". Notowania 94-96.


Dane wyjazdu:
114.00 km 0.00 km teren
05:39 h 20.18 km/h:
Maks. pr.:34.50 km/h
Temperatura:28.0

Pół metra deski.

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 2

O tak! Każdy facet ma programowo zakodowane tzw. funkcje proste (to zapożyczenie z pracy, idealnie pasuje). Jeśli słyszy "jeść" - to słowo kojarzy się z konkretną czynnością, bez otoczki typu "na czym podać" albo "jakie wino do tego?". Jak mam jechać - jadę, jak stać - stoję. Ciekawe, co?

Rowerowo: wycieczka z Anią, Owieczką i Radkiem do byłego obozu koncentracyjnego w Sztutowie. Było baaardzo gorąco, no i ciekawie oczywiście też, jak zwykle zresztą. Zjadłem na ten przykład ciekawostkę: w gastronomii sztutowskiej nazywa się ten wytwór "zapiekanka". Duuuuża zarówno w samej formie, jak i cenie. Pół metra czegoś o smaku dechy, z kilkoma "makaronami" z sera utartego na grubej tarce jarzynowej, aromatem grzybów identycznym z naturalnym oraz piźniętą kreską z... no właśnie, użycie słowa "keczup" byłoby tu zwykłym, prostackim nadużyciem. Dla dodania charakteru tejże potrawie dołożono też mięso o smaku mięsa - tu nie będę się przypierdalał. Mięso to to było na 100%.
No i jeszcze jedna ciekawostka: kupowaliśmy te cuda po xx złociszy - po nas kolejny klient kupił to samo po xx+1. Ale ta inflacja zaiwania!

Muzycznie: LP3, notowania 93, 97 i 98: Maanam, "To tylko tango". W dalszej części teledysku bonusik za wytrwałość :)
Pozdrawiam z zimnym piwem w ręce!


Dane wyjazdu:
68.00 km 6.00 km teren
03:20 h 20.40 km/h:
Maks. pr.:47.60 km/h
Temperatura:25.0

Cenię polską pogodę za...... No właśnie. Za co?

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 2

Pewnie siedziałbym w domu, ale sąsiad naiwania po ścianach drugi tydzień, i nawet przestało mnie to denerwować. Teraz zwyczajnie mnie to już wkurwia!

Wyprowadzając się z rowerem na świeże powietrze naciąłem się na sąsiada, który na moje zaczepne "Dzieńdoberek, co tam dobrego z rana sąsiedzie?" odpowiedział "Idź pan kurwa, taki gorąc z rana! co za pogoda w tym roku!".
Z Polakiem nawet o pogodzie nie idzie ostatnio sensownie pogadać, wszystko źle. Czyżby się Kononowicz zalągł w niektórych makówkach? Albo wina tego tam... no wiadomo kogo... Sam już nie wiem... :)
Ja osobiście dzisiaj nie mogłem narzekać - dzionek cud-miód, zimne piwo i banany. Czyli smacznie i zdrowo (biorąc pod uwagę wczorajsze wspomnienie Benka Franklina). Aż mi się przypomniało, jak się kiedyś jeździło!
Czas otworzyć zimne piwo, bo przy wpisie o 23:30 jest 23*C za oknem. Chyba prześpię się dzisiaj na balkonie :)

Rowerowo: smacznie było, za dnia w okolicach Kadyn, z opalaniem i lenistwem na trasie, wieczorny spontanik po mieście i w Bażantarni, Tych i Tamte się spotkało po drodze. Że tak powiem: same plusiki dzisiaj! Odprężony się czuję wybitnie, że jasna choroba!

Muzycznie: 86, 87, 90 i 91 notowanie LP3: Republika i "Nieustanne tango".


Km z Juniorem: 5

Dane wyjazdu:
127.00 km 0.00 km teren
06:00 h 21.17 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:

Byłem w Piekle, ale i tak warto żyć!

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 15.07.2012 | Komentarze 0

Nic tu nie mam do powiedzenia, bo nie będę się rozkminiać nt. facetów narzucających się na siłę Kobietom. Elementarne poczucie dobrego smaku wymaga od zwykłej kanalii deczka wyczucia. Amen.

Rowerowo: Plany sobie, życie sobie. Od piątku planowałem – biorąc pod uwagę wybryki aury – spontaniczny skok nad Wisłę, do jej lewego ujścia. Uzależniony jak najbardziej od aury. Chętnych była cała masa, czyli jak zwykle - a realnie: na punkt zbiórki przybyły dwie Piękne i Dorodne, no i moja zakazana morda.
Jak coś dobrze idzie, to lubię pokombinować – no i wykombinowałem (przekombinowałem?). Z tripu nad Wisłę po użyciu przeze mnie różnych socjotechnik zrobiła się wycieczka z GR STOP – dystans prawie identyczny, tylko więcej jazdy z wiatrem. Mała modyfikacja dotyczyła jedynie dojazdu do Malborka. Powszechnie wiadomo, że nasze koleje są drogie i spóźniają się notorycznie, więc zaproponowałem dojazd do Malborka na dwóch kołach. Był to prawdopodobnie zły pomysł, albowiem owe dwie Piękne i Dorodne dały mi kopa i zostały w Malborku, a ja pojechałem dalej, razem z GR STOP. Miałem dziwnie wrażenie, że moja modyfikacja wycieczki nie spotkała się z akceptacją…

Na trasie znalazła się jedna z miejscowości - Barlewice - która w miniony weekend ucierpiała od zjawisk przyrody, znanych jako trąby powietrzne. To, co zobaczyłem, uzmysłowiło mi, jacy jesteśmy maluczcy i bezsilni w obliczu Matki Natury. A niby takie z nas, Homo Sapiens – chojraki. Tymczasem w obliczu sił przyrody jacyś tacy nieporadni jesteśmy.
Króla zwierząt statystycznie się boimy, to kto tu jest królem świata, do rwynyndzy? ;)

Muzycznie: Top 78. notowania listy radiowej trójki. Lady Pank "Wciąż bardziej obcy". Dziwnie mi pasuje ta piosenka do dzisiejszej sytuacji z wyjazdem...


Dane wyjazdu:
63.00 km 0.00 km teren
03:09 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:55.50 km/h
Temperatura:19.0

A to ci przypadek ciekawy...

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 13.07.2012 | Komentarze 5

Ten bikestats to zwykły wymysł szatana ;) Nie dość, że szwendam się po najbliższej okolicy, to jeszcze czasem zapuszczam się w czeluście bs i podglądam najlepszych. Tak przynajmniej wynika z wpisów na naszej blogowni, aż dzisiaj trafiłem na bloga pewnego Pana i Jego dwa wpisy:
1. Wpis z 12 lipca. Dystans: 158km, ślad GPSu: 194km
2. Wpis z 13 lipca. Dystans: 180km, trasa z GPSu identyczna jak z dnia poprzedniego.
Nie o to mi chodzi, że GPS kłamie, bo zwyczajnie można się pomylić - ludzka rzecz. Zatrzymała mnie jednak na chwilę dyskusja Właściciela Bloga z komentującym. Pozwolę sobie przytoczyć, bo z praktyki wiem, że następnego dnia wszystko może być pięknie wymoderowane przez Właściciela. Ktoś się zapyta: o co mi, kuźwa, chodzi? Ano o to, jak się podchodzi do tych, którzy są mili i cacy, a co się mówi komuś, kto (prawdopodobnie?) napisał o faktach (pozwolilem sobie odwrócić kolejność wpisów, żeby było chronologicznie, "z góry na dół" a nie odwrotnie, jak w komentarzach):

chris90accent | Czwartek, 12.07.2012 16:56:41 | linkuj
To co , kiedy jedziemy znów w gory ?
Może petla stołowogórska i znów pokażesz mi, jaki to jestes mocny w górach :P.

Ciekawią mnie te twoje predkosci na podjazdach na tej pętli, sam rzekomo jedziesz np. :
-Karłów 16km/h, a jak jechałes ze mną miesiąc temu, to ja walczyłem przy 14,5-15km/h i jechałes 11-12km/h;
-droga 100 zakrętów, tez ponoc podjezdzasz 20km/h, a ja walczyłem przy 19-20km/h i byłes daleko za mną;
-Woliborska i Tąpadła na powrocie po 150km gór też ponoc super podjezdzasz, a ze mną było inaczej
Predkosc srednia naszego wspólnego treningu wyszła prawie taka sama, jak twoja indywidualna, wiec cos tu nie gra.

G0re | Czwartek, 12.07.2012 17:13:29 | linkuj
Na ostatnim treningu w Wołowie pokazałeś jaki jesteś i jaki z Ciebie cham

Na odcinku 10 km nadrobiłem 2 min i gdy jadłem banana czekając na Ciebie to nawet na mnie nie poczekałeś bo się obraziłeś, że jesteś taki wolny .. dopóki mnie nie przeprosisz nigdzie z Tobą nie jadę


chris90accent | Czwartek, 12.07.2012 20:30:00 | linkuj
Moja predkosc na sobotnim treningu wynikała z rodzaju treningu, więc gdybym realizował inny rodzaj treningu, jechałbym szybciej. Trzymam się planu treningowego, a to, że mi uciekales za każdym razem , by pokazac swoją wieeeelką moc, pozostawiam bez komentarza. Sam zaprosiłem Cię na trening, a Ty sobie jaja robisz.

Przyjedz na czasówke w niedziele do Wilkszyna i zobaczymy, jaki czas wykrecisz.
Jesli wykrecisz lepszy czas niż mój: 23min04sek, to uznam, że jestes równie mocny jak ja.

Zobaczysz, ze te twoje kilometry odbiją się w koncu na Tobie negatywnie.
Nie masz doswiadczenia, więc nabijasz kilometry jak jakis pajac, a w tym sporcie nie o to chodzi.
Niejeden juz Ci o tym wspominał, ale Ty dalej robisz swoje, więc baw się tak dalej.

PS: Pamiętaj komu zawdziączasz formę w tym sezonie.
Enjoy.


G0re | Czwartek, 12.07.2012 21:11:06 | linkuj
Nie obchodzi mnie w co kto wierzy, a w co nie. Blog prowadzę dla siebie i ma służyć mi tylko i wyłącznie.

Wpisy powątpiewające w bloga będę usuwał bez żadnego komentarza i tyle. Jak nie wierzysz to trudno - to nie mój problem.


Cała ironia sytuacji w tej dyskusji sprowadza się do faktu, że Właściciel bloga nie ma hamulców, żeby komuś nawrzucać - bo wynika z wpisów że Ktoś jest lepszy - a sam tnie, jak leci, wpisy "powątpiewające w bloga". Pokrętna filozofia, moim zdaniem... Mentalność mohera? Może faktycznie są tacy, co mają lepszego Boga...

PS. Nie mam zamiaru wywoływać żadnych wojenek, bo mam je gdzieś i - wbrew pozorom i moim wpisom ;) - staram się być tak wyluzowanym człowiekiem, jak tylko pozwala na to życie. Ja zwyczajnie zastanawiam się nad konsekwencją ludzkich zachowań. Żeby nie było - też lubię tych, którzy mnie chwalą (to takie próżne i życiowe...) - ale słucham opierdalających mnie i umiem zastanowić się nad tym, o co komuś chodziło.
Rozpisałem się dzisiaj, nakopiowałem - dość już tego. Wracamy na ziemię :)

Rowerowo: dzień nadzwyczaj urodziwy, suma turystycznych km ze szwendania miejskiego i wieczornego fiku-miku do Suchacza. Te wieczorne szwendania dają mi taką dawkę przyjemności, że aż oj. Luzik, dobra muza w uchu, okoliczności przyrody i ogólna beztroska. Dobrze czasem łeb wywietrzyć!

Muzycznie: Dzisiejszy, trzynasto-piątkowy wieczór - jak zwykle - spędziłem z listą radiowej Trójki. Kiedyś grali w soboty, ale to tylko tak gwoli wspomnienia. W notowaniu 74 i 75 na miejscu pierwszym Yazoo grało "Happy People" - zupełnie jak ja dzisiaj. Top zapowiedział - niezmiennie od pierwszego grania listy - Marek Niedźwiecki.

Km z Juniorem: 5

Dane wyjazdu:
62.00 km 0.00 km teren
02:55 h 21.26 km/h:
Maks. pr.:47.90 km/h
Temperatura:24.0

Co innego miało tu być, ale sukces pomieszał mi w głowie :)

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 1

Wypad na pochylnie Kanału Elbląskiego, odświeżenie wspomnień połączone z ukrytymi zerknięciami...
Zwieńczenie dnia: Polska ekipa siatkarzy wygrała w Bułgarii Ligę Światową 2012!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wiele pomysłów na wpis miałem na dzisiaj, wierzcie mi - ale ten sukces spowodował, że pomysły zostawiam na jutro. Podsumowanie dnia:

Najlepsza drużyna siatkarska Ligi Światowej 2012: POLSKA!

Najlepszy atakujący: Zbyszek Bartman!
Najlepszy blokujący: Marcin Możdżonek!
Najlepszy Libero: Krzysiek "Igła" Ignaczak!
Najbardziej wartościowy siatkarz: Bartek Kurek!

Z tego powodu dzisiaj podam klip inny niż wszystkie, które były dotąd na moim blogu (o ile pamięć mnie nie zawodzi...)
Coś na przekór: reklama pewnej firmy, znanej wielu ludziom. Takie małe przypomnienie, że nawet "głupia" reklama naprawdę umie pokazać, co jest ważne. Oczywiście, akcent rowerowy jest, a i owszem. Film już był u mnie na blogu - ale skoro reklamy mogą się powtarzać, to czemu nie ta właśnie?
Zapraszam na zanurzenie, oto Jedna Ważna Minuta:


Dane wyjazdu:
54.60 km 0.00 km teren
02:16 h 24.09 km/h:
Maks. pr.:40.60 km/h
Temperatura:21.0

Idź sobie stąd, stara babo!

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 0

Nie tak dawno pochwaliłem Juniora za teksty przy kolacji, tymczasem dzisiaj Młody pożegnał tytułowymi słowy mamuśkę jednego z kumpli w przedszkolu. Wnerwił mnie lekko takim zachowaniem, o czym nie omieszkałem powiadomić mojego rozczochrańca.
Kara była straszna. Szlaban na rower to chyba najgorsze, co może spotkać mojego małego pomykacza. Mam nadzieję, że sobie zapamięta to niecodzienne embargo. Z bólem serca je nałożyłem, ale po cichu liczę na pozytywne efekty. Zobaczymy...

Rowerowo: wieczorna przejażdżka sprawiła mi duuuużo przyjemności. Śmignięto mianowicie na pochylnie, i udało się idealnie wstrzelić w porę zachodu słońca. Wypas krajobrazy, jazda w tempie - no wieczór zwyczajnie niezwyczajny. Oby takich wypadów więcej (nawet nie to, że sobie życzę. Ja chcę!), bo takie spacerki strasznie ładują moje baterie :)

Muzycznie: topowy przekładaniec na szczycie listy mojej Trójki miał miejsce, po raz pierwszy zresztą. Notowania 67,69 i 70 to rządy Republiki na Arktyce :)
Jak dla mnie, tekst to taka mała rozkminka nt. oziębłości wśród niektórych Kobiet. Takie moje osobiste odczucie, Panie wybaczą! Nie uogólniam! A że tak to ozięble odebrałem, klip przedstawiam w zimowych klimatach, a co!


Dane wyjazdu:
67.00 km 0.00 km teren
02:41 h 24.97 km/h:
Maks. pr.:46.80 km/h
Temperatura:23.0

Same łakocie w tym wpisie.

Wtorek, 3 lipca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 0

Tak to czasem w życiu bywa, że ktoś przypadkowo napotkany lubi to samo. Nie mówię tu o naleśnikach z truskawkami czy kaczce w sosie słodko-kwaśnym z ananasami. To takie przyziemne (chociaż na przekór "przy-ziemno-ści" podane przykłady dotyczą "pod-niebie-nia" ;)
Całe szczęście, że można takie egzemplarze spotkać czasem na swojej drodze. A jak to się udaje na rowerze - no to już totalna uczta!

Rowerowo: kilometry dopracowe i okołogabinetowe, że się tak politycznie wyrażę. Wieczorem spontaniczny trip, no ależ w jakich okolicznościach przyrody! Cut-mjut-ożesz-ki w karmelu! Temperatura i wilgotność wieczorem spoważniały, więc poszła na przetarcie trasa przez Kępę Rybacką (w drodze lody), potem Rangóry lasem do góry, Bielnik (powietrze pachniało niczym leśne maliny) i od strony Jeleniej Doliny uszczęśliwiony popędziłem do domu. Wrażenie ogólne z dnia: błogość, totalna relaksacja! Jakbym najadł się smażonych bananów z miodem...
Na trasie cała masa znajomych, chyba wszyscy poczuli sprzyjające wieczorne okoliczności przyrody.

Muzycznie: Są kawałki, których osobiście nigdy nie będą miały dość moje uszy. Do takich właśnie należy "Mniej niż zero". Chyba każdy wie, kto to zagrał. Zwycięska piosenka z list 61-64 radiowej Trójki. Po raz kolejny powiem: kiedyś robiło się muzykę...


Dane wyjazdu:
118.00 km 0.00 km teren
05:28 h 21.59 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:

Noc Kupały, Stegna i ujście Wisły

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 2

Dzisiaj bluzgów nie będzie, bo wyżyłem się na rowerze.

Jak się nie ma, co się lubi - to bierze się, co jest w promocji.
Jednakowoż czasem promocje zdarzają się wypasione, i z takiej postanowiłem skorzystać. Tradycyjnej już, nocnej imprezy związanej z nocą świętojańską, organizowanej przez GR STOP, czas nastał. W porównaniu z poprzednimi latami było - moim zdaniem - mniej bikerów chętnych na nocny spacer, ale prognozy nie były obiecujące, więc nie ma się co dziwić.
Paradoksalnie miałem wrażenie, że pomimo niepewnej aury, zachmurzenia i lekkiego deszczyku było cieplej, niż w czasie moich dwóch ostatnich wyjazdów świętojańskich do Stegny. Po dojeździe na plażę, małym popasie i zrobieniu zdjęć kilka osób spontaniczne dołączyło do naszej, umówionej wcześniej ekipy, - i śmignęliśmy jeszcze do ujścia Wisły, wzdłuż prawego brzegu.
W drodze powrotnej nastąpiło małe przegonionko na trasie, więc zwyczajnie zdrowo zjechany, wróciwszy do domu, podparłem się łokciem na stole przy śniadaniu, znaczy się spontanicznie i nieplanowo przychrapałem nad porannym naleśnikiem.
Tak tak! Między jednym kęsem a drugim... jak stary ramol :)
No... tego jeszcze nie grali :) Chyba muszę zwolnić w robocie, bo przemęczony jestem jakiś... ;)

Trip pikny, wyjątkowy i pamiętny. Wszystkim dziękuję bardzo za wyjazd i dobre humory, pyszną kanapkę w drodze, no i w ogóle za to, że mogłem pojechać w takim towarzystwie!

Muzycznie: The Stranglers - Midnight Summer Dream. Top notowań 49-51 z listy przebojów pragramu 3. Polskiego radia. W sumie, luźno tłumacząc, to taka piosenka o nocnym życiu...


Dane wyjazdu:
76.50 km 0.00 km teren
03:19 h 23.07 km/h:
Maks. pr.:45.90 km/h
Temperatura:17.0

Morderca

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 2

Początek dnia idealnie pasował do piosenki Martyny Jakubowicz.

"Obudził(E)m się (wcześniej) niż zwykle, wstałem z łózka, w radiu była muzyka". O nie nie nie! To nie tak! Zadziwiony swoim dobrym samopoczuciem o 5:20 nie zajarzyłem, że to nie chodzi o muzykę! Mnie zwyczajnie trzymało po dniu wczorajszym... A umrzeć przyszło gdzieś ok. 8:00, jego mać. Co wtedy robią harcerze? Ano... jajecznicę na bekonie (Panie, świeć nad moim cholesterolem) i kanapki z pomidorem w celu zaniżenia tegoż złego co prześwit naczyń zmniejsza. I tak cud że się odważyłem i przystałem na wycieczkę po czasie zbiórki, bom spóźnienia załapał jakąś godzinę z okładem. Nauka radziecka potwierdza przypadki DareckiegoEB, że mianowicie w syndromie dnia poprzedniego kopytko podaje, więc dopadłem jako spóźnialski całe wyjazdowe towarzystwo w trasie, zanim zdążyli wrócić. Takim sposobem wyszedł trip dość konkretny, aczkolwiek część trasy powodowała u mnie niezwyczajne torsje, zwane odruchem Kacowa. Pies to wszystko trącał - wycieczka miodowa a towarzystwo idealne. Odwiedziłem m. in. Słobity (czarowne miejsce!) i lodziarski Pasłęk ;)
Warto w tym miejscu napomknąć o Niektórych, których dzisiaj bolała nożka... Trzymam kciuki za powrót Przyjaciółki NiedziELI do żywych, bo wiem, że KFardzielka je i jusz! :) Bo jak nie przyjedzie na next trip, to zwyczajnie powiem, że nie zaliczam i wszystko będzie do powtórki! :)
Z rzeczy niezwyczajnych: moja empetrójka dzisiaj dokonała żywota, trzeba będzie coś nowego zaprzychodować... Szkoda, tyle km ze mną zjeździło toto ustrojstwo...

Rowerowo: wszystko zostało zapisane tuż powyżej, ctrl-c i ctrl-v. Może jeszcze tylko dodam, że w Pomorskiej Wsi na mój widok ludzie poklękali... Myślałem, żem się ukazał wiernym jako te zjawisko nadprzyrodzone, a to zwyczajna, Bożociałowa procesja była. A już myślałem...

Muzycznie: wracam do LP3, zwyczajnie tęsknię za dobrą muzyką. Kolejny polski klasyk z listy PR3 - top z notowań 36-40. I takim sposobem zawędrowaliśmy z listą do 1983 roku.


stat4u